niedziela, 16 lipca 2017

Życie jako praca

Kilka lat temu rozmawiałem z panem O. o celu.* Rozmowa dotyczyła możliwości reinkarnacji. Jest taka możliwość i jeśli nic nie zmieni się w naszej esencji - to znaczy w naszej najgłębszej i najbardziej rzeczywistej części - wtedy ponowne życie, jeśli się zdarzy, będzie identyczne co życie, które przeminęło. Człowiek przeżywa to samo i być może powtarza się to w kółko, ale nie ma pamięci o tym. (...) 
Pan O. spytał mnie o mój cel w związku z tą możliwością reinkarnacji i odpowiedziałem: "Myśląc o swoim życiu tak daleko jak pamiętam, widzę, że bardzo mało obejmowałem. Żyłem jak we śnie. To miało bardzo mało sensu i właściwie wszystkie lata są zamazane w moim umyśle. Chciałbym mieć moc czucia sensu we wszystkich doświadczeniach, które miałem, jeśli miałbym powtórzyć życie." (...)

Jeśli człowiek zaczyna brać życie jako Pracę, wtedy cały jego stosunek do istnienia zaczyna się zmieniać, ponieważ sens życia zmienia się dla niego. Widzi życie w innym świetle, nie jako koniec, ale jako środek, który umożliwia mu nieidentyfikowanie się z życiem i jego zdarzeniami, jak wcześniej to robił. Niekoniecznie oczekuje, że życie zabierze go gdziekolwiek, ale wie, że jeśli bierze życie w świetle Pracy, wtedy staje się ono jego nauczycielem. (...) Cokolwiek się zdarzy, polega na Pracy (...). Praca nie jest trzecią siłą dla nas. Życie jest.** 
Jeśli człowiek bierze życie jako Pracę, wszystko zaczyna mieć nowy sens. Jako rezultat nowego sensu, nowe części centrów są dotykane i nowe połączenia tworzone wewnętrznie oraz nowe interpretacje są możliwe. To znaczy człowiek staje się bardziej wolny, nie tak mechaniczny. Ta zmiana zależy od tego jak czuje te idee i jak wartościuje Pracę. 


* Pan O. to oczywiście Ounspensky, czyli Uspienski.
** Chodzi tu o prawo trzech sił, o którym mowa we "Fragmentach" Uspienskiego. Będzie jeszcze wiele razy o tym mowa.

niedziela, 11 czerwca 2017

Czy podniesiesz deskę, na której stoisz?

Była już mowa o konieczności niebrania wszystkiego za "Ja". Słyszeliście już wcześniej, że "dopóki człowiek nie podzieli się na dwa, nie może przesunąć się z miejsca gdzie jest". To powiedzenie, często używane w pracy, odnosi się do początku procesu tego co jest nazywane "wewnętrzną separacją". Człowiek musi podzielić siebie na dwa. Ale dalsze etapy wewnętrznego podziału są bardziej złożone. 
Podam przykład. Ktoś mi ostatnio powiedział, że zaczął po raz pierwszy pojmować co samoobserwacja i separacja znaczą. Powiedział: "Zawsze brałem negatywne emocje jako nieprzyjemną część siebie. Zdałem sobie sprawę z mojego błędu." Samoobserwacja pokaże nam nasze negatywne stany. Ale jakaś dalsza reguła jest potrzebna niż ledwo obserwacja i jest to wewnętrzny podział. I nikt nie może się podzielić z czegokolwiek co obserwuje w sobie, jeżeli uznaje, że to co obserwuje, to on sam, wtedy nieuniknione, że uczucie "Ja" przejdzie w to co obserwuje w sobie, a to uczucie "Ja" zwiększy siłę i moc tego co obserwuje. Trzeba się nauczyć mówić we właściwy sposób - "to nie ja". Teraz, jeśli bierze swoje negatywne emocje jako nieprzyjemną część siebie, nie będzie w stanie oddzielić ich od siebie. Czy widzicie dlaczego? Nie będzie w stanie oddzielić siebie od nich, bo bierze je jako siebie i w ten sposób daje im ważność do "Ja". (...) Gdziekolwiek coś się dzieje, wszystko realnie jest w nas, praktycznie mówiąc, jest "tym" - to znaczy samonapędzającą się maszyną. Zamiast mówić "Ja myślę", powinniśmy zdać sobie sprawę, że bliżej prawdy byłoby powiedzieć: "To myśli". I zamiast mówić "Ja czuję", bliżej znaczenia byłoby powiedzieć "To czuje".
(...)
Można uniknąć negatywnych myśli i emocji jeśli nie bierze się ich za siebie - jako "Ja". Ale jeśli bierzemy je za "Ja", łączymy się z nimi  - to znaczy identyfikujemy się z nimi  - i wtedy nie można ich uniknąć. Są wewnętrzne stany - stany w nas wszystkich - których musimy uniknąć tak jak unikamy wchodzenia w błoto w zewnętrznym widzialnym świecie. Nie możemy ich słuchać, nie możemy iść z nimi, nie możemy dotykać ich ani pozwalać by nas dotknęły. To jest wewnętrzna separacja. Ale nie możecie ćwiczyć wewnętrznej separacji, jeśli przypisujecie wszystko co ma miejsce w waszym wewnętrznym życiu do siebie. Byłem często zdumiony przez ludzi pytających mnie o odniesienie do ich myślenia o chorobach i martwienia się nimi. Na przykład ludzie, którzy są dumni z siebie, że posiadają tzw. "czysty umysł" często odkrywają, że stają się ofiarą nieprzyzwoitych myśli i obrazów. To jest dokładnie to co się dzieje, gdy osoba podlega myśleniu, że wszystko co jest w nim albo w niej to jest "Ja". (...)

W dowolnym momencie dziwne myśli i obrazy mogą do nas dotrzeć. Jeśli powiemy "Ja" do nich, jeśli myślimy, że je wymyśliliśmy, mają one moc nad nami. I gdy staramy się je wyeliminować, staje się to nie możliwe. Dlaczego? Powtórzę jedną z moich własnych ilustracji tej sytuacji. Załóżmy, że stoisz na desce i starasz się ją podnieść, zmagając się tak mocno jak tylko można. Czy uda ci się? Nie, dlatego że starasz się podnieść siebie, a jest to niemożliwe. 

To wymaga znacznej reorientacji całej koncepcji siebie do bycia zdolnym zrozumieć co to znaczy. Tak wiele zderzaków, form dumy i głupich sposobów myślenia zabezpiecza nas od widzenia jaka prawdziwa jest sytuacja. Wyobrażamy sobie, że mamy kontrolę nad sobą. Wyobrażamy sobie, że mamy świadomość i że zawsze wiemy co myślimy, mówimy i robimy. Wyobrażamy sobie, że jesteśmy jednością i że mamy jedno permanentne "Ja" i wolę oraz wiele innych pobocznych rzeczy. To wszystko stoi na naszej drodze i zanim będziemy mogli ćwiczyć wewnętrzną separację, zupełnie nowe czucie siebie jest konieczne.

poniedziałek, 1 maja 2017

Emocjonalne pamiętanie pracy

W jaki sposób człowiek może wprowadzić pracę do miejsca, w którym przychodzą wrażenia? W skrócie, poprzez pamiętanie pracy emocjonalnie*. Im więcej człowiek poprzez odpowiednią samoobserwację będzie czuł swoją bezsilność, im bardziej zda sobie sprawę ze swojej ignorancji, im lepiej dostrzeże swoją mechaniczność i że jest maszyną, dostrzeże swoją całkowitą nicość, tym mocniej emocjonalna praca ostanie się w nim. Praca może istnieć w nas jako Wodór 48. Wtedy jest ledwo w Osobowości, w pamięci. Może też istnieć w nas na poziomie Wodoru 24. Wtedy jest emocjonalna. Może też stać się tak wartościowa, tak ważna dla nas, że zaczyna mieć intensywność, która należy do Wodoru 12. W tym przypadku Fałszywa Osobowość zaczyna się zapadać i człowiek zaczyna być "jak małe dziecko". (...) Kiedy wartość prawdy ezoterycznego nauczania stanie się silniejsza od samooceny, wtedy zaczyna ono działać na człowieka. Zaczyna brać wszystko inaczej. Cały sposób w jaki reaguje na zewnętrzne życie zmienia się. (Dlaczego nie możecie zrozumieć, że życie to wrażenia?). Nie reaguje już na wrażenia ze swojej mechanicznej osobowości przez ciągłe mówienie tych samych rzeczy, czucia tych samych rzeczy itd. Zaczyna działać z punktu widzenia pracy - w całkowicie nowy sposób. 

Praca sięga do miejsca, gdzie życie otwiera się mu jako wrażenia i życie toczy się obok niego. Zaczyna widzieć życie przez pryzmat pracy i zamiast tracić czas na setki form bezużytecznego wewnętrznego zważania czy negatywnych emocji lub identyfikowania się, poszukuje siły do pracy, aby pomóc sobie w zmianie tych mechanicznych reakcji, których jest teraz świadomy poprzez obserwację, oraz aby przekształcać swoje nawykowe sposoby postrzegania rzeczy. Zaczyna żyć bardziej świadomie w tym punkcie, gdzie życie dociera w postaci wrażeń.  


*Trzeba zauważyć, że termin "emocjonalne pamiętanie" staje się przejściem pomiędzy umysłem a emocjami.  Samo to przejście jest swego rodzaju naśladowaniem świadomej kontroli umysłu i emocji. Cały proces kontroli wygląda następująco: świadomość kontroluje myśli, myśli kontrolują emocje, emocje kontrolują ciało.