środa, 21 grudnia 2016

Pojęcie sumienia w pracy

Świadomość i sumienie są podobne w poszczególnych sferach, jedno należące do Intelektualnego Centrum, drugie do Emocjonalnego Centrum. Świadomość jest stanem, w którym jednostka wie wszystko razem. Sumienie jest stanem, w którym jednostka czuje wszystko razem.

Jak wiesz, w doświadczeniu religii jako środka przenoszenia nauczania od świadomej do śpiącej ludzkości, jedno ze źródeł porażki jest to, że każda osoba ustanawia swój własny dogmat jako absolutną prawdę, tak że ludzie prześladują, gardzą i zabijają się nawzajem w imię Boga. Mogą to robić bardzo szczerze i mówić, że działają pod wpływem sumienia. Ale to jest fałszywe albo mechaniczne sumienie i jest utworzone w Osobowości. To fałszywe albo nabyte sumienie nie opiera się na wewnętrznym rozumieniu. Jest związane z fałszywą osobowością, a więc i z poczuciem godności i stąd poczuciem, że ma się rację i jest się lepszym od innych oraz że inni, którzy mają odmienną wiarę religijną, są gorsi lub nikczemni i warci tego, by ich zabić. 

Różnica między Prawdziwym Sumieniem a Mechanicznym lub Fałszywym Sumieniem jest taka, że Prawdziwe Sumienie jest takie samo we wszystkich ludziach i mówi w tym samym języku. Mechaniczne czy Fałszywe Sumienie jest inne w innych ludziach, w zależności od ich narodowości, wychowania, zwyczajach, formach wierzeń itp.

Gdyby wszyscy ludzie mogli się obudzić, Prawdziwe Sumienie odezwałoby się w nich i zgadzaliby się ze sobą, ponieważ mówiłoby do każdego w ten sam sposób do każdego.

"Czuć wszystko razem" oznaczałoby, że jesteśmy jednością. Ale osobowość jest podzielona na małe części. Fundamentalną rzeczą, aby uchwycić temat osobowości, jest to, że stanowi ona wielość. (...) To znaczy wyobrażasz sobie, że jesteś jedną osobą. Tak długo jak człowiek uważa się za jedną osobę, tak długo nie przesunie się z miejsca gdzie się znajduje. Aby obudzić Sumienie, musisz zacząć widzieć sprzeczności w sobie. Ale jeśli próbujesz widzieć w sobie sprzeczności cały czas jako jedna osoba, nigdzie nie dotrzesz. Istotnie, staniesz na swojej własnej drodze i zamiast odejść na bok, stworzysz niemożliwą sytuację.

To co szczególnie zabezpiecza człowieka przed dostrzeganiem sprzeczności w sobie, są "zderzaki". W miejscu Prawdziwego Sumienia człowiek ma Sztuczne Sumienie i zderzaki. Każdy ma za sobą wiele lat złego i głupiego życia i pobłażanie w każdym rodzaju słabości, śnienia, ignorancji, udawania, braku wysiłku, losowego dryfowania, zamykania oczu, unikania nieprzyjemnych faktów, stałego kłamania o sobie, wykorzystywania i obwiniania innych, krytyki, samo-usprawiedliwiania, próżności, błędnego mówienia itd. Jako rezultat ludzka maszyna jest brudna i pracuje nieprawidłowo. Nie tylko to, ale także sztuczne aparaty zostały stworzone w niej z powodu błędnego działania. I pomimo iż osoba może pragnąć się obudzić i stać się inną osobą i prowadzić inne życie, te aparaty kolidują z jego dobrymi intencjami. Nazywane są Zderzakami. Tak jak urządzenia na wagonach kolejowych, ich zadaniem jest zmniejszyć wstrząs kolizji. Ale w przypadku zderzaków u człowieka ich zadaniem jest zabezpieczyć dwie przeciwstawne strony od dotarcia do świadomości.

Zderzaki są tworzone stopniowo i odruchowo w ciągu życia. Ich zadaniem jest zabezpieczyć człowieka od uczucia sumienia - to znaczy od czucia wszystkiego razem. Na przykład bardzo silne zderzaki istnieją pomiędzy naszymi upodobaniami i uprzedzeniami, pomiędzy naszymi przyjemnymi uczuciami w kierunku kogoś i nieprzyjemnymi uczuciami. Aby zniszczyć zderzak, potrzebna jest obserwacja siebie przez długi czas, potrzebne jest widzieć dwie strony zderzaka jednocześnie, sprzeczności stron, które są oddzielane przez zderzak. Gdy zderzak zostanie złamany, nie może utworzyć się z powrotem.

Zderzaki sprawiają, że życie człowieka jest łatwiejsze. Zabezpieczają przed uczuciem Prawdziwego Sumienia. Ale także zabezpieczają go przed rozwojem. Wewnętrzny rozwój zależy od wstrząsów. Tylko wstrząsy mogą wyprowadzić człowieka ze stanu, w którym się znajduje. Gdy człowiek uzmysłowi sobie coś o sobie, przeżywa szok, ale obecność zderzaków zabezpiecza go od uzmysłowienia sobie czegokolwiek.



Warto dodać, że zderzaki powstają po to, aby małe emocjonalne "ja" - tzn. mające źródło w centrum emocjonalnym - nie połączyły się w jedno duże "Ja". Odbijają się od siebie jak piłeczki i w zależności od przypadkowych zdarzeń w życiu jakaś piłeczka wypływa na powierzchnię. Bycie zaczyna się od centrum emocjonalnego, które musi wytworzyć Sumienie, aby wydostać się z mechanicznego trybu życia. Do tego potrzebna jest wewnętrzna walka ze swoimi mechanicznymi emocjami.

Na marginesie jeszcze podam, że zderzakami Gurdżijew nazywa "organ kundabufor" w "Opowieściach Belzebuba dla wnuka". Nazwa "kundabufor" bierze się z połączenia słów "kundalini" i "bufor". Kundalini to pejoratywne określenie energii, która sprawia, że człowiekowi wydaje się, że jest kimś innym. "Bufor" z kolei to właśnie zderzak.

Na koniec: można zadać pytanie dlaczego w ogóle natura wyposaża człowieka w zderzaki, skoro nie pozwalają one na dalszy rozwój? Odpowiedź jest taka, że ten dodatkowy rozwój wcale nie jest konieczny z biologicznego punktu widzenia. Równie dobrze można by zadać pytanie po co człowiekowi tak niezwykła zdolność do abstrakcyjnego myślenia albo po co mu tak ogromna pojemność pamięci, której prawdopodobnie nie wykorzysta w ciągu życia? Nikt chyba dziś nie wątpi, że człowiek jest zdolny do wyjścia poza biologiczną naturę, ale nie jest wcale powiedziane, że to wyjście może odbyć się bez żadnych przeszkód czy wysiłków. Zderzaki mogą być stworzone jako ochrona przed nagłym zalewem świadomości, uświadomieniem sobie potworności świata, własnej śmierci lub przed chorobami i zaburzeniami psychicznymi.

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Ćwicz pamiętanie siebie

Najważniejszą rzeczą jest pamiętanie siebie. Musisz starać się pamiętać siebie przynajmniej jeden dzień i musisz to robić z własnej woli. Każda inna praca nad sobą zależy całkowicie od pamiętania siebie. Choćby pół minuty jest potrzebne i nawet jeśli zawiera to nic więcej jak zatrzymanie myśli i próba zrelaksowania się, jest to lepsze niż nic. Nie myśl o pamiętaniu siebie, ale wykonaj je. Na początek najlepiej robić to przez jakiś określony czas, który sobie zaplanowałeś. Pierwszym znakiem, że robisz to właściwie, jest doznanie wyraźnego uczucia siły wstępującej w ciebie, tak jakby coś otworzyło się w tobie. Jak tylko poczujesz to, zatrzymaj się. Musisz skończyć natychmiast i zapomnieć o całej sprawie.

Inną formą pamiętania siebie jest wywołanie "wewnętrznego zatrzymania" w sobie. Jest to czynione w powiązaniu z samoobserwacją. Na przykład obserwujesz, że zaczynasz rozmawiać w pewien mechaniczny sposób albo zaczynasz denerwować się na kogoś itp. Wtedy wykonujesz "wewnętrzny stop", ale to musi nastąpić całkowicie, tak jakby coś zostało przecięte. Nie jest istotne, jeśli później rzeczy, które starałeś się zatrzymać, powrócą.

Zanim przejdę dalej, pozwól, że zwrócę uwagę, iż całej samoobserwacji musi towarzyszyć pewien stopień pamiętania siebie. Pamiętanie dlaczego obserwujesz siebie i uczucie obecności pracy w twoim umyśle podczas obserwowania siebie jest pewnym stopniem pamiętania siebie. Właściwie podnosi to węgiel 12 do miejsca w maszynie człowieka w takim punkcie, gdzie Pierwszy Świadomy Wstrząs może być dostarczony.*

Następnie przychodzi praktyczna praca na centrach. Pozwól, że przypomnę, iż cała praca oznacza wysiłek.

Praca nad Centrum Intelektualnym
Każdy powinien wykonywać intelektualną pracę jakiegoś rodzaju. Jakakolwiek forma myślenia, która wymaga skupienia, stawia cię po świadomej stronie Centrum Intelektualnego, tak jak myślenie o czymś co usłyszałeś i próba przypomnienia sobie tego, czytanie książki, która wymaga skupienia, nawet pisanie listów albo wykonywanie rachunków.

Praca nad Centrum Emocjonalnym
Obserwacja i wewnętrzne oddzielanie od wszystkich rodzajów subtelnych depresji niezależnie od bardziej oczywistych negatywnych emocji, zatrzymywanie wyobraźni, pracowanie nad negatywnymi stanami i używanie Centrum Intelektualnego do zapamiętania dokładnie tego co zostało powiedziane, niezależnie od tego co sobie wyobraziłeś**: wszystko to jest pracą nad Centrum Emocjonalnym.

Praca nad Centrum Ruchowym
Każdy w codziennym życiu powinien stosować pewną formę pracy, która wymaga użycia Centrum Ruchowego. Pewien wysiłek ciała jest konieczny i musi być wykonywany z własnej woli. Jeśli robisz rzecz z własnej woli, robisz to od siebie - to znaczy, robisz to świadomie; i wszystko co jest czynione świadomie, jest zachowane dla ciebie - należy do ciebie. Wszystko co robisz niechętnie, po prostu dlatego, że ktoś ci kazał to zrobić, jest gorsze niż nieużyteczne.

Praca nad Centrum Instynktowym
To nie jest konieczne na naszym poziomie, ponieważ Centrum Instynktowe jest o wiele bardziej sprytne niż my i wie dużo więcej niż my, ale jeśli coś się dzieje źle z ciałem, musimy starać się pomóc Centrum Instynktowemu tak daleko jak możemy. Centrum Instynktowe reguluje wewnętrzną pracę fizycznej maszyny i ostrzega nas, że coś jest jest źle, albo przez ból, albo dyskomfort. Jedną z najgorszych rzeczy jest ingerowanie w pracę Centrum Instynktowego, gdy nie ma powodu by to robić.

Oczywiście wiele rzeczy zostało pominiętych w tej krótkiej nocie. Ale musisz spróbować zrobić pewne memorandum tego typu i stosować je w ciągu dnia. Pamiętaj, że jeśli nie możesz pracować nad jednym centrum, to możesz pracować nad innym centrum. Niezależnie od twojego głównego celu powinieneś mieć mniej więcej trzy pomocnicze cele powiązane odpowiednio z Centrum Intelektualnym, Emocjonalnym i Ruchowym.



Poprzednio była mowa o konieczności podzielenia się na 2. Jak wiąże się to z pamiętaniem siebie? Otóż jedno ja to ego, "małe ja", natomiast drugie, "duże ja", to nasza część świadoma. Pamiętanie siebie powinno opierać się na pamiętaniu tego, że są różne rodzaje ja, w przybliżeniu jedno jest mechaniczne, drugie świadome. W praktyce ma to duże znaczenie, jeśli mechaniczne "ja" jest słabe i nieproduktywne.Wzmocnienie dużego Ja powinno odbywać się przez odpowiednią walkę z małym ja. Przykład: odczuwasz stres, który powoduje, że chcesz coś zrobić mechanicznie, np. zjeść coś słodkiego, obejrzeć film albo pójść spać. Jeżeli podejmiesz świadomie decyzję, że nie zrobisz tego, co chce twoje ego, zaczynasz wewnętrzną walkę ze sobą. Możemy rozszerzyć przykład: odczuwasz stres z jakiegoś powodu i twoje małe ja chce myśleć negatywnie i przeżywać negatywne emocje. Jeśli podejmiesz decyzje, aby natychmiast przeciąć łańcuch negatywnych myśli i emocji, zaczynasz także walkę ze sobą. Jeśli ci się to uda, od razu odczuwasz podział uwagi: część mechaniczna chce myśleć źle i może nawet twój organizm tak się czuje, ale twoja świadoma część nie pozwala na to. Opisany przykład dotyczy centrum emocjonalnego, bo ma ogromny wpływ na nasze życie. Ale moglibyśmy znaleźć też inne przykłady, dotyczące np. centrum intelektualnego. Są to mechaniczne myśli (przekonania, wiara, intuicyjne, uproszczone rozumowanie zamiast logicznego albo po prostu tradycyjne rozwiązywanie problemu nie dostrzegając możliwości łatwiejszego sposobu), nieświadome mówienie do siebie, powrót do wspomnień i automatyczna wyobraźnia. Nasz mechaniczny umysł często chce się tym zajmować, a my zahipnotyzowani nie dostrzegamy, że prowadzi nas na manowce albo spowalnia pracę. Duże Ja, zadawając odpowiednie pytania, może nam pomóc wydostać się z tej mechaniczności.


* Wszyscy, którzy czytali "Fragmenty Nieznanego Nauczania" Uspienskiego na pewno kojarzą, że w systemie Gurdżijewa nazwy pierwiastków mają inne znaczenie niż w chemii. Można powiedzieć, że są to nazwy zawarte w alchemii. Pierwiastki takie jak węgiel, tlen i azot stanowią substancje, przewodzące określone rodzaje sił i w ten sposób mogą wywołać pewien "wstrząs". Numer przy danym pierwiastku jest miarą "gęstości jego materii", ale ponieważ "gęstość materii" jest odwrotnie proporcjonalna do "gęstości wibracji", to jednocześnie numer ten jest miarą "gęstości wibracji" jaką niesie dany pierwiastek. Do tego tematu jeszcze wrócimy.

** Nicoll ma tu na myśli wyobraźnię w sensie negatywnym; zdanie można by sparafrazować np. "niezależnie od tego jak twoja wyobraźnia pracowała". Chodzi o próbę utrzymywania w pamięci całej nauki niezależnie od złych stanów emocjonalnych i związanej z nimi imaginacji.

niedziela, 27 listopada 2016

Dopóki nie podzielisz się na dwa, dopóty nie zmienisz nic w sobie

(1) Jeżeli człowiek bierze siebie jako jedność, żadna walka nie może się w nim rozwinąć. Jeśli żadna walka nie rozwinie się w nim, nie może się zmienić. Dlaczego tak jest?

(2) Jeżeli człowiek przyjmuje, że jest tylko jedną rzeczą, która działa, myśli i czuje, tzn. jedno "ja" - wtedy nie może zrozumieć, że może być jedna rzecz, która wydaje rozkazy i druga, która jest posłuszna. 
To oznacza, że jeśli człowiek uważa się za jedność, nic nie może się w nim zmienić. Praca mówi: "Dopóki człowiek nie podzieli siebie na dwa, nie może przesunąć się z miejsca, w którym jest (w sobie)." - tzn. nie może być inny w sobie.

(3) Jeśli człowiek jest tak zahipnotyzowany i dlatego tak pogrążony we śnie, myśląc, że jest jeden, nie może otrzymywać idei pracy. Co jest celem praktycznej strony tej pracy - idei i konstrukcji powiązanych z pracą nad sobą? Tym celem jest skłonić człowieka do pracy nad sobą dzieląc siebie na stronę pracującą i stronę mechaniczną - to znaczy obserwować się pod kątem idei pracy. W tym przypadku strona obserwująca patrzy na stronę obserwowaną. Tak więc człowiek staje się dwojaki - obserwującą częścią i obserwowaną częścią.

(4) Jeśli człowiek myśli, że jest jeden i jednostką, tak że jest zawsze tym samym sobą, który działa i myśli, to jak może obserwować siebie? Nie może, bo wyobraża sobie, że jest jeden i nie ma czego obserwować. W tym przypadku człowiek wierzy, że obserwacja oznacza obserwację czegoś na zewnątrz niego - samochodów, ulic, ludzi, krajobrazów itp. Ale samo-obserwacja nie jest czyniona przez zewnętrzne zmysły, które pokazują tylko to co nie jest nami - czyli zewnętrzny świat. (...)

(7) Po długim czasie pracy, która rozpoczyna się od woli samo-obserwacji - tzn. obserwacji "ja" - zaczynamy działać i kontrolować mechanicznego człowieka. Czynimy to poprzez gromadzenie wokół siebie wszystkich "ja" w osobowości, która chce i może pracować. Ten etap jest nazwany "Zastępcą Zarządcy". Jeżeli się utrzyma pomimo pokus, zaczyna się dziać coś bardzo dziwnego. Pokusy w pierwszym etapie pracy zmagają się całkowicie przeciwko wątpliwościom, złym interpretacjom, oszczerstwom, skrupułom, znajdowaniu błędów, wymaganiom itp. Jest to moment, gdy człowiek musi być najpierw kuszony w taki sposób, że byłoby to korzystne dla dalszego przebudzenia. Obserwowanie "ja" gromadzi te "ja", które mogą pracować i rozumieć pracę. Tworzą one małą grupę "ja" nazywaną Zastępcą Zarządcy, które muszą zmagać się i walczyć nie tylko z fałszywą osobowością, ale także z nierozwiniętą esencją. Jeżeli Zastępca Zarządcy, pomimo niekończących się porażek, staje się wystarczająco silny, zbliża się "Zarządca". "Zarządca" należy do czegoś powyżej człowieka. Przychodzi on najpierw w przebłyskach i często, gdy się zbliża, ludzie mają wielkie trudności albo zewnętrzne, albo zmagają się z negatywnymi stanami. "Zarządca" przychodzi z innego poziomu. By otrzymać "Zarządcę", człowiek musi poddać się nowym kierunkom siebie, nowym porządkom swojego umysłu czy nawet komórek mózgu. Ale to zawsze dzieje się w najlepszy z możliwych sposobów dla jednostki i można to wytrzymać. Jest to dążenie do skontaktowania się z wyższymi centrami.


Ten fragment warto krótko skomentować. Podział siebie na 2 części - część świadomą i część mechaniczną. Gdyby zapytać co oznacza część świadoma, to np. w naukach Anthony'ego de Mello, dostalibyśmy odpowiedź, że chodzi o "Obserwatora" (np. "Przebudzenie", 1990). Ale system Gurdżijewa jest o wiele bardziej złożony. Obserwator to jest początek. Warto zwrócić uwagę, że punkt (7) wprowadza nową, dość trudną ideę. Gurdżijew odróżnia "Obserwatora" od "Zarządcy", dlatego że Zarządca wywodzi się niejako z części mechanicznej. Ale co to jest część mechaniczna? Wszystko co nie jest Obserwatorem, a dotyczy jakoś naszego bycia, stanowi część mechaniczną, a więc wszystkie małe "ja", niezbyt świadome swojego postępowania, swoich nawyków, działające, czujące i myślące pod wpływem instynktów lub nawyków - to właśnie tworzy naszą mechaniczność. Zarządca powstaje w wyniku połączenia wszystkich małych "ja" w jednolite duże "Ja". Ta jedność sprawia, że nasz Zarządca jest o wiele bardziej świadomy od tych pojedynczych małych "ja". Nie znaczy to, że osiągnął pełną świadomość. Właśnie dlatego ciągle istnieje różnica pomiędzy Obserwatorem a Zarządcą. Pod kątem etapów rozwoju człowieka, małe "ja" odpowiadają człowiekowi nr 1, 2 i 3. "Zastępca Zarządcy" odpowiada człowiekowi nr 4. Zarządca odpowiada człowiekowi nr 5. Natomiast połączenie Obserwatora i Zarządcy odpowiada dopiero człowiekowi nr 6 i 7. Człowiek nr 6 to forma pośrednia, można powiedzieć analogia do Jezusa Chrystusa, natomiast człowiek nr 7 to oczywiście analogia samego Boga, czystej świadomości w działaniu, połączenie inteligencji, wiedzy i działania w jedną całość.

sobota, 12 listopada 2016

Wpływy A, B, C

Teraz zacznijmy od znaczenia tej pracy na najwyższej skali. (...) Słyszeliście już, że istnieją dwa zupełnie różne rodzaje wpływów w życiu, nazywane wpływami A i B, odpowiednio. Wpływy A są tworzone przez życie. Powstają w ciągu życia mechanicznej ludzkości od interesów w biznesie, robienia pieniędzy, nauki, sportu, polityki, interesów podbojów, intryg, przestępstw, władzy, interesów bogactwa, pozycji, popisów i posiadania i wszystkich potrzebnych spraw pożywienia, ubrania, mieszkania, prawa, porządku itp. Wystarczy, że otworzysz gazetę by zobaczyć czym są wpływy A i zrozumieć jak są one tworzone przez życie i jak powstają w ciągu życia ludzkości. Wszystkie te sprawy rozwijają osobowość, szczególnie fałszywą osobowość, inne tworzą zainteresowania, które stają się częścią życia człowieka i które znów są wpływami A. Ale istnieją także w życiu wpływy zupełnie innego rodzaju, nazywane w tym systemie wpływami B. One nie pochodzą od życia, ich źródło jest inne. Nie mają nic wspólnego z biznesem, robieniem pieniędzy, polityką, sportem itp. Powstają poza okręgiem mechanicznego życia. We wszystkich wiekach i we wszystkich czasach możemy odnaleźć dowody ich istnienia w pewnej klasie literatury, w pewnych religijnych ideach, w wielu antycznych pismach, w naukach, które zostały zachowane do nas. często we wszelkich ukrytych formach, w alegoriach, bajkach itp. To jest często zaskakujące doświadczenie dla każdego, kto zapoznał się z ideami tej pracy i zaczął rozumieć z niej coś istotnego po otwarciu książki napisanej, powiedzmy, tysiąc czy dwa tysiące lat temu albo nawet więcej, i znaleźć jakieś zdanie, które jest, jakby to ująć, "czystą pracą". (...) Co to oznacza? Oznacza to, że ten system, który studiujemy, nie jest nowy. (...) System, którego się uczymy, jest prezentacją w formie dostosowanej do danych czasów, ale co było dawno temu zrozumiane i dawno temu uczone, o człowieku i jego wewnętrznych możliwościach. (...) Wszystkie ścieżki w historii rozważające ideę, że człowiek jest zdolny do osiągnięcia czegoś niewycenialnego, skarb, który nie może być oszacowany (...) stanowi to co nazywamy w tym systemie wpływami B. (...) Te idee i nauczania są zawsze tym samym. Są zawsze o transformacji życia. Nie są o życiu i interesach życia, ale o przekształcaniu siebie w relacji do wszystkiego co się zdarza w każdym dniu życia, w świetle całkowicie nowego układu idei i całkowicie nowych celów i wysiłków. (...)

Jak było powiedziane, wpływy B nie powstają w ciągu życia, jak wpływy A. Ich źródło jest poza mechanicznym życiem. Właściwie, ich źródło leży we wpływach C. Co to oznacza? Jak wiesz, w tym nauczaniu pracy, ludzkość nie jest traktowana jako bycie wszystkich na jednym i tym samym poziomie. Człowiek dzieli się na różne kategorie. (...) Przede wszystkim mamy koło mechanicznej ludzkości, jak to było nazwane, w których istnieje człowiek Nr 1, Nr 2 i Nr 3. Są to odpowiednio ludzie, w których głównie używane jest jedno centrum - centrum instynktowo-ruchowe w przypadku Nr 1, centrum emocjonalne w przypadku Nr 2 oraz centrum intelektualne w przypadku Nr 3. Ci ludzie, ponieważ są głównie "jedno-centrowi" widzą wszystko inaczej, wszystko z jednej strony, z jednego centrum. Tworzą razem koło mechanicznej ludzkości, którą charakteryzuje fakt, że ludzie należący do tego koła są oparci na przemocy i nie rozumieją się nawzajem. Jest to czasami nazywane kręgiem "pomieszania języków" albo Babel, w których nieporozumienia, kłótnie, walki, prześladowania i wojna wszelkiego rodzaju musi istnieć bez doprowadzenia do czegokolwiek innego. Następnie przychodzi pośrednie koło pod postacią człowieka Nr 4. To koło nie powstaje w życiu, ale jest rezultatem pracy. Nr 4 jest rozwinięty we wszystkich zwykłych centrach, więc nie jest on jedno-stronny jest nazywany "zrównoważonym człowiekiem". Ludzie Nr 4 zaczynają rozumieć się nawzajem i przezwyciężać przemoc w nich samych. Wtedy powstaje świadome koło ludzkości tworzone przez ludzi Nr 5, 6 oraz 7, którzy rozumieją się nawzajem, którzy nie są oparci na przemocy i którzy są nie tylko rozwinięci w zwykłych centrach, ale także mają siłę bycia świadomymi od mniejszego do większego zakresu w wyższym centrum emocjonalnym i wyższym centrum intelektualnym. Te centra przekazują wpływy, na które mechaniczna ludzkość - tzn. śpiąca ludzkość - jest niewrażliwa lub raczej która nie potrafi ich "usłyszeć". Wpływy B pochodzą z koła tej świadomej ludzkości. Ale ona sama zapoczątkowuje wpływy nie B, ale C. Dopiero gdy docierają do mechanicznego życia, stają się wpływami B. Dzieje się tak, ponieważ jako wpływy C nie mogą istnieć w mechanicznym życiu, ale zmieniają się w ten sposób, że jedynie przybliżają się do swojej oryginalnej formy. Tak samo jak idee i emocjonalne wrażenia należące do wyższych centrów nie mogą być uchwycone lub zrozumiane przez centrum umysłowe, więc świadome nauczanie nie może istnieć w sferze mechanicznego życia samo w sobie. Ale może to być utrzymane żywym i przekazane przez środki szkół mających bezpośrednie połączenie z ludźmi, którzy osiągnęli taki stopień wewnętrznej ewolucji i świadomości, że należą do świadomego koła świadomej ludzkości. W tych szkołach, wpływy C mogą istnieć i być przekazywane ustnie - to znaczy przez ustne nauczanie - od jednej osoby która rozumie do drugiej, która zaczyna rozumieć i do kolejnej, która jeszcze nie rozumie. Ten łańcuch musi istnieć. (...)

Weźmy przykład z Ewangelii. Jak było powiedziane, Ewangelia stanowi przykład wpływów B. Ludzie czasami pytają: "Dlaczego Ewangelia jest przykładem wpływów B? Pewne jest, że Chrystus był człowiekiem świadomym? Dlaczego więc Ewangelia nie jest przykładem wpływów C?". Musimy pamiętać, że Ewangelia pojawiła się dawno po śmierci Chrystusa - od pięćdziesięciu do stu lat po. Nie jest wcale pewne kto jest ich autorem. Byłoby niepoprawnym przypuszczać, że stanowiły one zapisy na miejscu przez naocznych świadków. Na przykład Łukasz nigdy nie słyszał Chrystusa. Był on uczniem Pawła, który oczywiście nigdy nie słyszał Chrystusa i który kłócił się ze szkołą w Jeruzalem i który najwidoczniej otrzymał nauki w jakiejś szkole blisko Damaszku. Ale jest niepotrzebne iść w historyczne pytania. Musicie jedynie przeczytać Ewangelię, aby zobaczyć, że jest powiedziane, że Chrystus nauczał swoich apostołów prywatnie i przemawiał w pewnej ilości do publiki, i niemal zawsze w formie przypowieści. W Ewangelii św. Mateusza, po Przypowieści o siewcy, uczniowie spytali Chrystusa, dlaczego mówi do ludzi przypowieściami. "On im odpowiedział: Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano. Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. Dlatego mówię do nich w przypowieściach, że otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją." (Mateusz ks. XIII, xi-xiii).

niedziela, 2 października 2016

Wiedza jako organiczna całość

Jest ważne, aby często myśleć jak rozumiemy dla siebie znaczenie tego systemu nauczania. Co to nauczanie implikuje? O czym jest? Dlaczego, na przykład, konieczne jest zmagać się z utożsamianiem się, negatywnymi stanami, wyobraźnią, wewnętrznym zważaniem, samousprawiedliwianiem się i innymi formami mechanicznego kłamania, z mechanicznym mówieniem itd. Dlaczego powinno się starać obserwować się i łamać zderzaki albo zauważać mechaniczne nastawienia albo wykrywać obrazy siebie? Dlaczego fałszywa osobowość musi być zwalczana ze wszystkimi nieprzyjemnymi przejawami? Dlaczego powinno się pamiętać siebie?

W pierwszym rzędzie powinieneś zrozumieć, że ten system tworzy organiczną całość. Wziąć jedną małą część bez połączenia z resztą, jest niewystarczające. Nie jest wystarczające, ponieważ znaczenie całości nauczania odzwierciedla każda część i po to aby poczuć znaczenie jakiejkolwiek części  - tak jak na przykład to co mówi się o samousprawiedliwianiu - potrzebna jest znajomość całości. Jedynie powiedzieć do siebie: "muszę obserwować samousprawiedliwianie w sobie i starać się zatrzymać je", podczas gdy to może nie być bezużyteczne jeśli jest zrobione szczerze i może pokazać coś dla siebie z czego sobie nie zdawaliśmy sprawy, łatwo może stać się mechaniczną akcją - to znaczy, że jest czynione bez świadomego znaczenia.

Rozważ przez moment, co to oznacza, że ten system jest organiczną całością. Znaczenie tej pracy jako całość i powiązane znaczenia wyprowadzone z ogólnego znaczenia, prosto do małych znaczeń, wszystkie stoją w połączonej relacji do i pomiędzy sobą. Ta organizacja jest jak te wszystkie żywe rzeczy, jak na przykład ciało. W ciele najmniejsze części jednoczą się by utworzyć większe części i te połączenia tworzą ciało jako jedność. Wszystko jest powiązane ze wszystkim innym.
Wiedza tego systemu wymaga wiedzy detali, części i całości; i gdyby ten system nie był organiczny w sensie wyjaśnionym powyżej, byłoby to niemożliwe. Ludzie często mówią jeden albo drugi szczegół albo część tego systemu: "O, to jest tak jak czytałem w książce" albo "O, to jest tak jak jest uczone, albo tak jak ta religia albo filozofia mówi" itd. itd. To jest dość prawdziwe, że jeśli czytałeś pewien rodzaj literatury, znajdziesz tu czy tam zdanie, które przypomni ci coś w tej pracy. Ale one wszystkie są fragmentami. Są jedynie oddzielnymi bitami, nie w żadnej zorganizowanej zależności z jakąś całością i wyizolowane są bezużyteczne. Powiedzmy, że ktoś napotyka zdanie w jakiejś starej książce, w której jest napisane, że "człowiek śpi". Może wyobrazić sobie przez moment, że znalazł system w tej książce, ale gdy się przyjrzy bliżej, zobaczy, że jest to odosobnione stwierdzenie. (...)

Teraz zastosujmy to co zostało powiedziane do każdej pojedynczej części pracy. Weźmy przykład samo-usprawiedliwiania. Jak wiesz, jest powiedziane, że jest konieczne aby obserwować samo-usprawiedliwianie. Ale jeśli człowiek nie widzi dlaczego powinien obserwować samo-usprawiedliwianie w sobie i pracować przeciw niemu, stara się robić to co nie ma znaczenia dla niego, ratuje to, bo tak mu powiedziano, by robić to. W tym przypadku będzie pracował w najbardziej zewnętrznym sposobie. To co robi jest sztuczne, niepowiązane z wewnętrznym sensem. Pracować w ten sposób jest niewiele lepsze niż czcza deklaracja. I, co gorsza, może to robi dla nagrody po prostu by powiedzieć, że pracuje, szczególnie gdy mówi o tym. I nie widzi tego, że to jest dokładnie samo-usprawiedliwianie, które jest korzeniem uczucia przyjemności w nagradzaniu, która tylko wzmacnia fałszywą osobowość (...). Dopóki tak będzie, człowiek będzie robił wszystko w niejasny, zewnętrzny sposób bez widzenia czy rozumienia o czym to wszystko jest oraz bez posiadania siły do pracy. Sens dostarcza siły i im więcej sensu ma dla nas ta praca, tym bardziej wpływa na nas emocjonalnie i więcej siły otrzymamy z niej. 



Fragment ten wskazuje sposób w jaki centrum intelektualne wiąże się z emocjonalnym. Mówiąc współczesnym językiem, powiedzielibyśmy, że lewa półkula odpowiada za analizę, za dzielenie całości na części, zrozumienie i zapamiętywanie szczegółów, natomiast prawa półkula odpowiada za łączenie w całość, za rozumienie całości i nadawanie jej sensu dla nas. W momencie, gdy wiedza ma dla nas prawdziwe znaczenie, mamy więcej siły, aby ją studiować. Ale ponieważ prawdziwa wiedza łączy wszystkie elementy życia w jedną całość, potrzebna jest praca w życiu, a nie tylko intelektualna zabawa w czytanie książek. A taka praca polega na rozwijaniu "bycia", które może dotyczyć wielu różnych stron naszej osobowości, charakteru czy przejawów zachowania, jak np. samo-usprawiedliwianie.* Nadanie sensu Pracy wpływa na naszą sferę emocjonalną, kreując motywację do realizacji celów.



*Pojęcie "samo-usprawiedliwianie" to w psychologii nazywane jest racjonalizacją, której poświęcona jest bardzo duża literatura. Wikipedia tak opisuje racjonalizację:

"W psychologii jeden z mechanizmów obronnych – pozornie racjonalne uzasadnianie po fakcie swoich decyzji i postaw, kiedy prawdziwe motywy pozostają ukryte, często także przed własną świadomością.  Dwie typowe odmiany racjonalizacji zostały nazwane "kwaśnymi winogronami" i "słodkimi cytrynami".  
- Kwaśne winogrona to uznawanie za nieważny cel, którego nie osiągnęliśmy. 
- Słodkie cytryny to wmawianie sobie, że przykre zdarzenia i sytuacje, będące naszym udziałem, są w rzeczywistości przyjemne.

Jest to także forma automatycznej obrony przed depresją – kiedy człowiek odczuwa naraz wiele negatywnych bodźców, bądź jest uczestnikiem nieprzyjemnych zdarzeń, to ma nienaturalnie wyśmienity humor, jest podekscytowany i tryska energią.  Inną formą racjonalizacji jest szukanie winnych za zaistniałe nieprzyjemne wydarzenie wokół siebie, zamiast uznania własnej winy." (https://pl.wikipedia.org/wiki/Racjonalizacja)

niedziela, 21 sierpnia 2016

Izolacja od zewnętrznych wpływów

Porozmawiajmy przez moment o osobistej pracy w obecnym momencie, gdy dodamy fakt istnienia wojny. Człowiek w tej pracy musi izolować się od wpływów życia, inaczej jest jedzony przez życie. Cała praca nad sobą jest powiązana z izolowaniem się tak, że coś może w nas rosnąć i rozwijać się, a co nie może pod wpływem życia, bo życie nie rozwija niczego poza osobowością i ona, choć konieczna, nie jest jeszcze rozwojem prawdziwej części nas, ale czymś sztucznym. Jeśli człowiek nie izoluje się, ale identyfikuje ze wszystkim i marnuje siły w negatywnych emocjach i zważaniu, imaginacji i mechanicznym mówieniu itd., nic nie może rozwinąć się w nim poza tym czym jest, mechanicznie. Właściwie, w ezoteryzmie, człowiek musi stać się hermetycznie zaplombowany. (...) Tak więc konieczne jest nauczyć się jak zatrzymać rzeczy i zmagać się przeciwko życiu każdego dnia. Dlatego właśnie mówi się czasem, że ta praca jest przeciwko życiu - przynajmniej jest to jedno znaczenie. Ale jeśli masz fundamentalnie złe nastawienie do życia i wierzysz, że wszystko powinno samo iść w dobrym kierunku, przyjmiesz nawet najzwyklejsze kłopoty jako nadzwyczajne i będziesz ciągle zawiedziony i smutny, stracisz siłę i po prostu będziesz słabą osobą - to znaczy słabą w życiu. Praca mówi, że życie jest mechaniczne i ludzkość jest we śnie i człowiek nie może czynić i wszystko się zdarza. Jednak ludzie nie mogą w to uwierzyć, nawet jeśli mają miejsce straszne rzeczy i wyobrażają sobie, że (...) jest to wyjątkowe. Wszystko to jest spowodowane złym nastawieniem. Pamiętacie jaka była definicja dobrego gospodarza w tym systemie - człowiek, który wykonuje obowiązek i jest odpowiedzialną osobą itd., ale który nie wierzy w życie. Teraz widzicie, że tutaj leży bardzo trudna rzecz do zrozumienia, tak trudna, że nie mam zamiaru więcej o tym mówić, z wyjątkiem tego, że w tych czasach jest bardzo ważne aby nie pozwolić, cokolwiek stanie się w życiu, osłabiać waszych myśli, uczuć i doświadczeń pracy, w ten sposób jak to robi zwykły lud, który, widząc horror wojny, czuje się przekonany, że wszystko straciło znaczenie i nie ma Boga. (...) Teraz, czy możecie ujrzeć, jak ta wojna zwiększa realność pracy? Spróbujcie dowiedzieć się co znaczy to, co pokrótce stwierdziłem i spróbujcie działać na tym - to znaczy spróbujcie myśleć ideami pracy tak, by otrzymać właściwe nastawienie do życia na ziemi, gdzie, jak wiecie, jesteśmy pod wpływem tylu praw (...) Często słyszeliście, że w tej pracy potrzebna jest transformacja wrażeń i jest to istota pierwszego świadomego wstrząsu, jak to jest nazywane. Wiem, że wielu z was nie rozumie natury, w praktycznym sensie, pierwszego świadomego wstrząsu i po prostu mówicie, że chodzi o pamiętanie siebie. Ale słowo nie wyjaśni co to znaczy. Transformacja codziennego życia, to znaczy, wpływ na nas, zależy od zrozumienia wszystkiego, co zostało wam przekazane na temat praktycznej pracy - o samoobserwacji, pracy nad negatywnymi stanami, pracy nad nie-identyfikowaniem się itd. To jest to co izoluje was. Gdy uzmysłowisz sobie, że nie musisz brać jakiejś rzeczy albo osoby w taki sposób jak to robisz, przekształcasz i jednocześnie izolujesz się. (...) Działanie świadome w trudnych momentach ma ten sam efekt. Naszym zadaniem jest imitować wyższe stany świadomości tak by przyciągać je.


W tym fragmencie zabrakło ważnego zdania, że jedną z technik izolacji, tj. uniezależniania się od zewnętrznych wpływów jest dążenie do określonego celu, którego osiągnięcie jest zakłócane przez życie. Z drugiej strony pojawił się termin "pamiętania siebie", a ten zostanie później powiązany z realizacją różnych celów.

sobota, 6 sierpnia 2016

Bez pracy jesteś maszyną

Jest pewien przeciętny dzień, przez który przechodzi każda osoba. Zdarzenia w zwykłym dniu mają, jak przyznasz, pewne powtarzające się podobieństwo dla każdej osoby. Teraz załóżmy, że osoba nigdy nie zdaje sobie z tego sprawy i nigdy nie obserwuje się w powiązaniu z tymi typowymi zdarzeniami przeciętnego dnia, jak może nawet uważać, że pracuje nad sobą i jak może zakładać, że się zmieni? Zmiana bycia zaczyna się od zmiany twoich reakcji do bieżących wypadków dnia. To jest rozpoczęcie wzięcia swojego życia w rzeczywistym i praktycznym sensie w nowy sposób. Jeśli zachowujesz się w ten sam sposób każdego dnia w stosunku do tych samych powtarzających się wydarzeń dnia, jak możesz wierzyć, że możesz się zmienić? By poznać siebie, zacznij z obserwacją siebie swoich zachowań w kierunku zdarzeń pojedynczego dnia w twoim życiu. Zauważ jak reagujesz - tzn. zauważ mechaniczność reakcji do wszystkich małych zdarzeń, które mają miejsce oraz w stosunku do innych ludzi i zauważ co mówisz, czujesz, myślisz itd. Wtedy spróbuj zobaczyć jak możesz zmienić te reakcje. Oczywiście, jeśli jesteś pewien, że zawsze zachowujesz się świadomie i racjonalnie i że nigdy się nie mylisz itp., nic nie zmieni się w tobie, nigdy nie będzie cię stać na uświadomienie sobie, że jesteś maszyną, mechaniczną osobą, zawsze mówiącą, czującą, myślącą i robiącą zwykłe rzeczy w kółko w powiązaniu ze zmiennymi okolicznościami. Ale możliwe, że posiadając ziarno skromności lub uczucie poniżenia albo, jeszcze lepiej, nabywając wzrost samoświadomości, zdasz sobie sprawę, że nie jesteś jeden - nie całkowicie świadomą indywidualnością, ale raz złośliwą osobą, drugi raz drażliwą osobą, w następnym momencie życzliwą i w kolejnym skandalizującą czy oszczerczą osobą, w kolejnym świętą, a następnie kłamcą. Spróbuj zrobić pracę-ćwiczenie zachowania świadomego w małych części dnia w swoim życiu. Ponieważ wszystko co robimy wpływa na nas na zawsze. Pojedynczy moment, w którym jest się świadomym wystarczająco do tego by nie zachować się mechanicznie, jeśli jest to zrobione z własną wolą, może zmienić wiele przyszłych rezultatów.* Jeśli uczysz się, powiedzmy francuskiego dziś, to będziesz wiedział więcej jutro, ale jeśli nic nie robisz dziś, nie będziesz więcej wiedział jutro. Tak samo jest z pracą nad sobą. Ale trzeba pracować z chęcią, a nie dlatego, że ktoś ci powiedział. Pracować ociężale lub dla zasług to jedna rzecz; pracować nad sobą, ponieważ nie lubi się czegoś w sobie i dąży do zmiany tego, to inna rzecz.  

Całe nasze zachowanie w ciągu dnia jest błędne, ponieważ przez nawyki staje się stałe i mechaniczne. Wtedy istotnie jesteśmy mechaniczni, tak że nie mamy realnego poczucia co robimy i nasze dni przechodzą w dziwny bezuczuciowy sposób - tzn. podążamy mechanicznymi nawykami dnia, nie mamy rzeczywistego życia i nie odbieramy nowych wrażeń. "To" działa - to znaczy, maszyna. Ale jeśli człowiek zaczyna dzień świadomie, cały dzień może być zupełnie inny. Ale musi dowiedzieć się co to znaczy praca nad sobą, branie życia jako dzień - widzieć, obserwować i uzmysławiać sobie czym dzień jest dla niego i nie myśleć, że jakiś dzień jest dla niego nieważny, ponieważ jest zwykły i że praca oznacza coś w przyszłości - albo że praca jest to coś czego "on nie ma szans jeszcze zastosować dla siebie, ponieważ jest tak zajęty codzienną pracą", jak mi to ktoś kiedyś powiedział w poważny sposób. W jaki sposób wstajesz rano, jaki masz nastrój przy śniadaniu, co ciągle cię smuci itd.? Proszę nie myśl, że by zmienić siebie trzeba jedynie mniej palić albo mniej jeść. Pamiętaj, ta praca jest psychologiczna. Nasze codzienne życie, nasza profesja, nasz handel, nasz zawód itd. są niczym w porównaniu ze snem, z którym się identyfikujemy. Ale to zrozumienie przychodzi powoli - gdy rozumiemy lepiej co sen i mechaniczność oznaczają i dlaczego mówi się, że ludzkość jest we śnie. By pracować nad sobą, zacznij od pracy w codziennym życiu i wtedy zrozumiesz co oznacza dziwne wyrażenie: "Daj nam dzisiaj chleba naszego powszedniego" w pacierzu Ojcze Nasz. (...) Idea tej praca polega na tym, aby dać nam chleb dla życia w podwójnym sensie, aby dostarczyć siły na spotkanie z problemami codziennie mechanicznego życia a więc super-odżywczego "chleba"; oraz aby nakarmić nowe życie rozpoczynające się w nas, do pracy w której każdy dąży do stania się nową osobą. 

* Można tu odnaleźć podobieństwo do teorii chaosu: jedną z podstawowych własności chaosu jest tzw. efekt motyla oznaczający sytuację, gdy nawet delikatna zmiana warunków początkowych wywiera duży wpływ na przyszłość poprzez sprzężenie zwrotne sygnałów (w naszym przypadku wrażeń) i przez to kumulowanie się efektów. Są prace naukowe, które przedstawiają hipotezy i dowody na to, że w mózgu odbywają się procesy chaotyczne (np. A. Buller i K. Shimohara "On the dynamics of judgment: does the butterfly effect take place in human working memory?", June 2001; D. Kahn, S. Krippner & A. Combs "Dreaming and the Self-Organizing Brain", July 2000).

wtorek, 19 lipca 2016

Praca na dziś, nie jutro

Jest konieczne by pracować nad sobą dzisiaj. Każdy dzień jest przykładem twojego życia. Twoje życie jest tym co pozostaje w chwili śmierci - to znaczy osoba jest jej życiem i to właśnie oznacza w pismach, gdy mówi się, że księga życia jest księgą w chwili śmierci. (...) Jeśli człowiek nie pracuje w każdym dniu swojego życia, nie może zmienić swojego życia i jeśli mówi, że chciałby pracować nad życiem i zmienić je i nie pracuje w ciągu dnia w swoim życiu, jego praca pozostanie czysto iluzoryczna. Pociesza się w wyobraźni, że zamierza pracować nad życiem i właściwie nigdy nie zaczyna pracy. Jego życie zostaje rozdrobnione na dni i lata. Jeśli człowiek nie pracuje na dzień swojego życia poprzez samoobserwację przez praktyczne zastosowanie idei tej pracy w tym co zaobserwuje, to nie ma punktu wyjścia. Mówi, prawdopodobnie, że zacznie pracę jutro. Znasz powiedzenie: jutro będzie futro*. Ale to zawsze jest jutro. Jeśli człowiek mówi: "zacznę pracę nad sobą jutro", wtedy nigdy nie będzie pracował nad sobą, bo to jest zawsze praca na jutro i nigdy dziś. To jest czasami nazywane w pracy chorobą mañana-jutro. Tak długo jak człowiek mówi mañana, tak długo nic nie zmieni.

* W oryginale powiedzenie "we will have jam to-morrow":
https://en.wikipedia.org/wiki/Jam_tomorrow

środa, 29 czerwca 2016

WIelość "ja"

Ten komentarz odnosi się do idei różnych "ja" w nas. Jak wiecie, w tym systemie nauki człowiek nie jest uważany jako jedność. Brak jedności w człowieku jest źródłem wszystkich jego trudności i problemów. Ciało człowieka jest jednością i pracuje jak zorganizowana całość chyba że jest chore. Ale wewnętrzne życie człowieka nie jest jednością i nie posiada organizacji i nie pracuje harmonijnie jako całość. Człowiek, w odniesieniu do jego wewnętrznego stanu, jest wielością i z jednego punktu widzenia tego nauczania, wewnętrzna wielość jest używana w kategoriach "ja" lub ego w człowieku. (...) Z tego punktu widzenia człowiek jest porównywany do domu w nieładzie, w którym nie ma pana, ale jest tłum służących którzy mówią w jego imieniu. Jak zapewne słyszeliście, jest wielkim błędem założenie, że jedna osoba ma jedno niezmienne "ja" lub ego. Człowiek nigdy nie jest taki sam na długo. Ciągle się zmienia. Ale wyobraża sobie, że jeśli osoba nazywa się James, to zawsze jest to James. Jest to zupełnie nieprawdą. (...) Podstawową sprawą w kontekście doktryny wielu "ja" w człowieku jest to, że tak długo jak człowiek będzie brał siebie za jednego, tak długo nie będzie mógł się zmienić. Człowiek musi uzmysłowić sobie, że nie jest jednym, ale wielu i może to zrobić tylko za pomocą bezkrytycznej obserwacji siebie.

środa, 25 maja 2016

Praca na Drodze wbrew wszystkiemu

Jest konieczne w tym momencie zrozumieć co Czwarta Droga oznacza. Są cztery sposoby pracy nad sobą. My podążamy Czwartą Drogą, która jest najtrudniejszą drogą ze wszystkich, ponieważ musi być praktykowana w życiu.* Droga Fakira - tzn. Pierwsza Droga, Droga Mnicha - tzn. Druga Droga, Droga Jogina - tzn. Trzecia Droga, nie są naszymi drogami. (...)

Teraz chciałbym powiedzieć, że niektórzy z Was nie rozumieją idei Czwartej drogi - np. wydaje wam się, że należy spodziewać się, że niektóre warunki, które istniały w jednym czasie, muszą  albo będą istnieć zawsze. To jest błąd. Czwarta droga musi zawsze być związana ze zmiennymi okolicznościami w życiu i nigdy one nie mogą pozostać stałe lub nawykowe. Nagle może być konieczne zmienić cały zewnętrzny schemat rzeczy. (...) Nie mamy pojęcia jak rzeczy będą wyglądały w przyszłości. Ale rozumiemy, że praca musi być kontynuowana. I to znaczy, że ludzie muszą być zdolni do dostosowania się do kompletnie innych zewnętrznych warunków i nadal pozostaje w nich sens i czucie pracy.

Na Czwartej Drodze pierwsze główne osiągnięcie to stać się człowiekiem nr 4 - tzn. człowiekiem zrównoważonym ze wszystkich stron. Jeśli ktoś z was ukształtował się z przeszłych skojarzeń i konfrontujesz się z całkowicie nowym stanem spraw i stajesz się negatywny, stajesz się bezużyteczny dla mnie tak długo jak Czwartą Drogą się zajmuję. Musisz się nauczyć, że każda zmiana w życiu zewnętrznym jest dobra dla ciebie, jakąkolwiek formę by nie przybrała i wszyscy z was muszą być przygotowani do kontynuowania pracy w jej zmiennych zewnętrznie przejawach i we wszystkich momentach utrzymywać czyste wewnętrznie nastawienie do niej. (...)

Czwarta Droga musi być najbardziej elastyczna ze wszystkich, ale wymaga najbardziej elastycznego wewnętrznego zrozumienia i dopóki osoba nie może być elastyczna i nie może utrzymywać czucia w pracy, dopóty jest ona raczej trudnym przedmiotem tej linii pracy. Każda zmiana okoliczności dostarcza bardzo użytecznej zmiany dla każdego by czegoś się nauczyć. Gdy mam wystarczającą liczbę osób wokół mnie którym mogę ufać, w sensie ich bycia zdolnymi do radzenia sobie w każdej sytuacji w życiu, będę czuł, że jestem zdolny do rozszerzania pracy w tej drodze, którą chciałbym w końcu rozszerzyć. I tutaj chciałbym przypomnieć wam znaczenie "mechaniczności" w pracy. Jeśli nie umiecie powiązać jednej strony albo drugiej w życiu, to musi to stać się waszym celem. Nie ma pojedynczej strony życia, w której człowiek nie powinien być zorientowany lub zdolny do utrzymywania powiązania z tą stroną. 

Czwarta Droga nie jest romantyczna (...) jest raczej bezwzględna i jak tylko coś jest skończone, to znaczy nie daje dłużej realnej wartości, jest porzucana.

Raz zapytałem G.: "Dlaczego nie zbudujesz tego solidniej?" (budowaliśmy teatr). Odpowiedział: "To jest tylko czasowe. W bardzo krótkim czasie wszystko będzie inne. Każdy będzie inny. Nic nie może być zbudowane na stałe w tym momencie". (...) Wiele razy G. nie miał pracy "zewnętrznie" - to znaczy, żadnego miejsca, żadnego zamieszkania. Wszystko wydawało się rozpływać z zewnętrznego zmysłowego punktu widzenia aby zniknąć (...). Kłopot w tym, że rzeczy stają się mechaniczne i jest potrzebne otrzymać wstrząs, aby rzeczy przestały być dalej mechaniczne. Ale praca jest kontynuowana w ten sam sposób  i mówi tym samym głosem i daje tę samą siłę dla tych którzy ją uznają i praktykują.

Muszę dodać, że centrum magnetyczne tej mowy leży w znaczeniu tego co jest nazywane Czwartą Drogą. Nie jesteśmy Fakirami wyciągającymi ramiona rok po roku; nie jesteśmy Mnichami żyjącymi w klasztorach; nie jesteśmy Joginami oddalonymi od szkoły czy siedzącymi i medytującymi w jaskiniach w Himalajach. Należymy do Czwartej Drogi, która dokładnie leży w życiu. Tak więc musimy pracować wewnątrz życia, otoczonymi przez wszystkie nieszczęścia w życiu, i ostatecznie życie staje się naszym nauczycielem - to znaczy musimy uczyć się nieidentyfikowania wśród wydarzeń życiowych; musimy uczyć się pamiętania siebie podczas trosk; i musimy zauważać i oddzielać siebie od negatywnych emocji wśród wszystkich ran i oparzeń w codziennym życiu. I dla tego powodu jest powiedziane, że człowiek, który podąża Czwartą drogą musi stać się człowiekiem nr 4 - to znaczy człowiekiem, który rozwinął swoje centra. To oznacza człowieka, który może być wszystkimi rzeczami dla wszystkich ludzi, i znaczy człowieka, który rozwinął wszystkie strony siebie tak, że potrafi rozsądnie spotkać się z każdą sytuacją, z każdą klasą, z każdym rodzajem osoby, z każdym rodzajem punktu widzenia, z każdą teorią, z każdą praktyczną, teoretyczną lub filozoficzną rzeczą aż do pewnego punktu. Z pewnego punktu widzenia jest to człowiek światowy. (...) Zapytajcie siebie, w której stronie życia jesteście bardzo nierozwinięci i mam tu po prostu na myśli zwykłe życie zewnętrzne. Bylibyście w stanie nagle przejąć dowodzenie nad armią? Bylibyście w stanie prowadzić hotel? Bylibyście w stanie rozmawiać skutecznie z premierem? Bylibyście w stanie grać, żeglować albo dać ważny taniec i zachować ciszę, i wiedzieć co robić? Bylibyście w stanie dobrze zrecenzować książkę? Bylibyście w stanie utrzymać się w konwersacji wśród zwyczajnie wykształconych ludzi? Mimo iż wszystko to nie jest jakieś ważne i nie trzeba brać tego dosłownie, każdy powinien mieć pojęcie kim jest człowiek nr 4.(...)

Czwarta Droga leży w życiu i ludzie muszą być wystarczająco silni by utrzymać ją w swojej woli i rozumieniu, ponieważ nie ma ona świątyń ani klasztorów, czy rytuałów, są tylko zasady. Tak więc proszę zrozumieć, że jeżeli zewnętrzne warunki Czwartej Drogi ciągle się zmieniają,  musicie zawsze starać się utrzymywać równowagę i zaakceptować nowe warunki (...)


* Trzeba jednak przypomnieć, że samo rozpoczęcie Czwartej Drogi jest najłatwiejsze, bo nie trzeba iść na pustynię, do klasztoru, poddawać się fizycznym torturom itd., bo rozpoczyna się ona w naszym naturalnym środowisku. Ale ze względu na mechaniczną naturę tego środowiska, jest bardzo trudno utrzymać się na Czwartej Drodze przez dłuższy okres. 

wtorek, 26 kwietnia 2016

Dlaczego osobowość jest ważna dla rozwoju esencji?

Weźmy Kazanie na Górze i spróbujemy zrozumieć co ono oznacza. Jak było powiedziane wcześniej, "religia" - jak to jest nazywane - to znaczy psychologiczne nauczanie Chrystusa o rozwoju człowieka i jego transformacja w nowego człowieka, jest związana z rozwojem esencji po uformowaniu osobowości. Człowiek, w którym bogata osobowość uformowała się przez doświadczenie, edukację i zainteresowania, jest "człowiekiem bogatym" w osobowość. Ale esencja pozostaje pusta. Dla jej rozwoju, osobowość musi stać się pasywna. (...) Bardzo ważne by każdy w pracy rozumiał co znaczy ten paragraf. To oznacza, że religia w prawdziwym sensie (i chodzi tu tylko o chrześcijaństwo, bo je znamy) odnosi się do trzeciego poziomu rozwoju człowieka, tworzenia pasywnej osobowości tak by esencja mogła rosnąć. Muszę powtórzyć, że prawdziwe znaczenie ewangelii nie ma nic wspólnego z życiem. Jej nauczanie rozpoczyna się w punkcie, w którym osobowość już się ukształtowała i odnosi się do trzeciego poziomu. Człowiek musi rozwinąć osobowość przez działania w życiu. Ta praca czasem nazywa się drugą edukacją. Pierwsza edukacja jest edukacją, którą daje nam życie. Im osoba jest lepiej wykształcona przez życie, im więcej się uczy, im jest inteligentniejsza, bardziej doświadczona, która więcej wie o ludziach i sprawach, im lepiej potrafi wyrazić siebie, im jest bardziej zdolna do użycia różnych stron życia, im więcej wie o manierach, tym lepiej dla niej. (...) To kształtuje osobowość (...) To jest bezpośrednio porównywalne z tworzeniem się masy pożywienia wokół pestki. Orzech ma wewnętrzną część, która może rosnąć, ale nie może urosnąć dopóki nie zostanie otoczona masą odżywczego materiału, tak jak jajko zawiera ziarno otoczone przez żółtko. Weźmy następny przykład: jak kura może rosnąć dopóki wszystkie substancje jej nie otoczą by ją wykarmić? I pamiętajmy, że to rośnie wewnątrz skorupy jajka i w końcu ujawnia się kompletna kura. (...) Los żołędzi to jedna rzecz, ale los dębów to inna rzecz i człowiek, otoczony przez osobowość, przypomina żołędzia i cierpi tę samą dolę, dopóki nie zacznie rosnąć, a wzrost w człowieku musi odpowiadać temu co nazywamy trzecim poziomem po osobowości, która uformowała się wokół esencji. (...) Dopóki nie zrozumiemy bardzo jasno tego trzeciego poziomu - rozwój żołędzia w drzewo przez żyjącą esencję albo ziarno żywiące się substancjami utworzonymi wokół - nigdy nie zrozumiemy o czym jest ta praca, ani o czym mówi Ewangelia (...)
Czy zaczynasz rozumieć co to znaczy? (...) Możesz zorganizować najlepszą możliwą naukę ekonomii, historii, literatury itd., ale stworzy to tylko osobowość człowieka; nie może doprowadzić to do ostatecznego rozwoju człowieka. I może teraz jaśniej rozumiesz, dlaczego istnieją, w życiu, dwa rodzaje wpływów na człowieka (...) Jeden rodzaj wpływu jest nazywany wpływem A: są one stworzone przez życie i są formą edukacji, która należy do do okresu, w którym się wychowaliśmy, wszystkie punkty widzenia, które należą do określonego wieku, w którym człowiek się urodził. Te wpływy A tworzą osobowość w nim. Ale są też wpływy ponadczasowe. Dla nas Ewangelia i jej nauczanie są głównym tego przykładem. Są to wpływy B, które mówią zawsze o tym samym - o trzecim poziomie rozwoju człowieka, w którym esencja zaczyna rosnąć kosztem osobowości. 


Kazanie na Górze jest zapewne jednym z najtrudniejszych fragmentów Ewangelii do przełknięcia dla chrześcijan. O hipokryzji ludzi, którzy uważają się za chrześcijan, sporo pisze Uspienski i Gurdżijew, więc nie będę się o tym rozprawiał. Nicoll wyjaśnia paradoksalność takich fragmentów Ewangelii. Weźmy choćby pierwsze zdanie Jezusa: "Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie." Ci, którzy czują wewnętrzną pustkę, są wywyższeni, bo mają potencjał do rozwoju, czyli do trzeciego poziomu.
Z kolei przypowieść o synu marnotrawnym paradoksalnie chwaliła człowieka nieposłusznego, który najpierw roztrwonił majątek, a potem przyszedł się kajać.  Mamy tu do czynienia z alegorią rozwiniętej osobowości, która popełnia błędy i dopiero porażki pozwalają jej zrozumieć, że musi wrócić do esencji. Nicoll stwierdza, że rozwój osobowości jest niezbędny do rozwoju esencji i że bogatsza osobowość, tym lepiej. Ktoś się spyta: dlaczego lepiej. Odpowiedź jest taka, że mając bogatszą osobowość, możemy się jej więcej pozbyć, tzn. możemy więcej odrzucić. (Syn Marnotrawny musiał alegorycznie stracić majątek). Osobowość może stać się wtedy pasywna. Osobowość stanowi miąższ otaczający pestki czy ziarna. Jej elementami są nauka i doświadczenie życiowe. Dopiero na tej bazie może zacząć rozwijać się esencja. Jednak rozwój esencji, nawet jeśli ma już tę bazę, nie zachodzi samoczynnie. Potrzebna jest Praca, tzn. system oparty na pewnych zasadach, które nie pochodzą ze zwyczajnego życia. Systematyzując źródła rozwoju, mamy dwa rodzaje wpływów: A i B. Wpływy A pochodzą ze zwykłego życia i tworzą osobowość, zaś wpływy B pochodzą z systemu Pracy i tworzą rozwiniętą esencję.

czwartek, 7 kwietnia 2016

Esencja i osobowość

Jak było powiedziane, człowiek urodził się jako esencja i ona wyłania prawdziwą jego część, z której może naprawdę rosnąć i rozwijać się. Ale ta część w nim może rosnąć tylko w bardzo małym stopniu. Nie ma ona siły do dalszego rozwoju sama przez się, powiedzmy, po trzecim, czwartym lub piątym roku życia. Nazwijmy to pierwszym stopniem człowieka. To znaczy, pierwszy stopień człowieka jest czystą esencją, która samoistnie zdolna jest osiągnąć pewien rozwój, ale bardzo szybko osiąga taki punkt, po którym nie może się już rozwijać. (...) Aby teraz kontynuować wzrost, coś musi się zadziać. Coś musi się uformować wokół esencji i to coś nazywane jest osobowością. Esencja musi zostać otoczona przez coś obcego dla niej, nabytego przez życie, co dociera poprzez zmysły. Małe dziecko musi przestać być sobą i stać się czymś innym. Jak już ci mówiłem, centrum magnetyczne zaczyna przechodzić od esencji do osobowości, która uczy się nowych rzeczy, naśladuje nowe rzeczy itd. Utworzenie się osobowości wokół esencji (...) może być nazwane drugim stopniem człowieka. Ale spróbujmy jasno zrozumieć co to znaczy. Przyszły rozwój esencji zależy od ukształtowania osobowości wokół niej. Jeżeli utworzy się bardzo słaba osobowość, wtedy jest niewiele do pomocy w dalszym wzroście esencji, o którym będziemy mówić kiedy dojdziemy do trzeciego stopnia. Na drugim stopniu osobowość zajmuje miejsce i, jak było powiedziane, im bogatsza osobowość, tym lepiej. (...) Utworzenie osobowości jest całkiem wystarczające dla celów w życiu. Człowiek znajduje się w dobrej sytuacji, będąc zdolnym do radzenia sobie w życiu dzięki ukształtowaniu bogatej osobowości. I jeśli jest usatysfakcjonowany we wszystkich celach, to jest to dla niego właściwe. Ale ta praca, to nauczanie, jest o dalszym poziomie człowieka i ten poziom nazwiemy trzecim stopniem.
Musisz zrozumieć, że ta praca nie jest naprawdę o życiu; (...) człowiek może zacząć próbować ją zupełnie niezależnie od tego czy jest znakomitym politykiem, popularnym naukowcem czy szanowanym piekarzem. Ta praca rozpoczyna się od człowieka jako "dobrego gospodarza" - mianowicie od człowieka, który rozwinął osobowość i potrafi radzić sobie w życiu we właściwy sobie sposób, wystarczająco rozsądny. (...) Trzeci stopień jest w całości związany z możliwym dalszym rozwojem esencji i to jest powodem tego, dlaczego występuje tak dużo pozornych paradoksalnych albo co najmniej dziwnych rzeczy mówionych w Ewangelii - takie jak Kazanie na Górze. One wszystkie mają pozwolić esencji rosnąć kosztem osobowości i jest to jedyny sposób, dzięki któremu esencja, która jest zbyt słaba aby sama z siebie rosnąć, mogła kontynuować rozwój. Powiedzmy, że osobowość w kimś jest bardzo mocno rozwinięta. Jest to bogaty człowiek, w sensie Ewangelii. Wie o wszystkim, jest ważną osobą itp. Co jest biednego w nim? To co jest biedne w nim, to jego esencja. To nie jest jeszcze prawdziwy człowiek. To co robi, to nabywa zasługi, albo ze strachu  przed utratą honoru czy reputacji itp, ale nic nie czyni sam z siebie, nie z kochania tego co robi, pomijając nagrodę, autorytet, pozycję, popularność albo jakikolwiek inny zysk w oczach świata. Powiedzmy, że człowiek czuje się jak Syn Marnotrawny - nie je nic poza łuskami. Mam na myśli po prostu to, że może się czuć pustym wewnątrz pomimo całego swojego bogactwa. Ma najlepszy dom albo klejnoty, ma dobrze znane nazwisko, ma w pewnym sensie lepiej niż każdy inny, a jednak czuje się pusty. Teraz osiągnął stan, w którym jego esencja - jego prawdziwa część - może rosnąć i tym samym zastąpić uczucie pustki uczuciem rozumienia. Ale aby wywołać ten dalszy rozwój, musi zacząć poświęcać swoją osobowość i w pewnym sensie iść w kierunku przeciwnym do tego, w którym dotąd dotarł. Innymi słowy, musi w nim nastąpić rodzaj odwrócenia, co jest dobrze naświetlone w przypowieści o Synu Marnotrawnym, i dopóki nie zrozumiemy, że trzeci stopień jest możliwy i prowadzi do rzeczywistego rozwoju człowieka nigdy nie zrozumiemy o czym mówi Ewangelia lub o czym mówi ten system.


Ten fragment jest wyjątkowo trudny, szczególnie dla osób, które nie czytały "Fragmentów" Uspienskiego. Co więcej, u Uspienskiego zależność esencja-osobowość i rozwój człowieka, nie została tak dokładnie przedstawiona, przez co nie można było łatwo tego aspektu połączyć z pozostałą częścią systemu.
To co dla dla mnie jest tu najtrudniejsze lub sprzeczne z tym co przeczytałem u Uspienskiego, to stwierdzenie, że  "ta praca, to nauczanie, jest o dalszym poziomie człowieka" usatysfakcjonowanego w życiu i już nie dotyczy tego życia. Wydawało mi się, że wg Gurdżijewa ta praca jest tylko dla tych, którzy radzą sobie w życiu, ale nie są z niego zadowoleni albo dla tych, którzy chcieliby właśnie lepiej sobie radzić w życiu. Wprawdzie Gurdżijew również rozdziela "drogę" od "życia", co, mówiąc dokładniej, oznacza "życie dla rozwoju wewnętrznego" i "życie codzienne". Tyle że właśnie system Gurdżijewa opiera się na łączeniu tych dwóch elementów. Nicoll w rzeczywistości także je łączy, bo esencja i osobowość muszą współistnieć, aby doszło do dalszego rozwoju. Tyle że mamy tutaj dwa poziomy nowego rozwoju: oparty tylko na osobowości i oparty zarówno na esencji jak i osobowości. Jeżeli więc Nicoll stwierdza, że "ludzie usatysfakcjonowani" muszą iść dalej, to widocznie ma on na myśli usatysfakcjonowanie samej ich osobowości. Można powiedzieć, że bogactwo osobowości zrównuje z poziomem jej satysfakcji. Następnie podaje przykład, że człowiek pomimo tego bogactwa może czuć się pusty (brakuje esencji). Zabrakło Nicollowi zdania, że człowiek usatysfakcjonowany nie musi czuć się spełniony. Tak naprawdę, to nie wiem czy nie jest to po prostu gra słów (satysfakcja / spełnienie), bo jeżeli komuś czegoś brakuje, to trudno powiedzieć, żeby był w pełni zadowolony.
Jak się głębiej zastanowić, to chodzi po prostu o rozmytą granicę pomiędzy esencją a osobowością.

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Linia rozwoju kontra linia czasu

Przejdźmy do głównych idei, które zajmują się pytaniem jak człowiek może zmienić swoje bycie. Całość pracy jest o zmianie bycia - tzn. zmianie poziomu bycia, na którym człowiek naturalnie się znajduje - w zwykłym życiu. Pierwsze co należy sobie uświadomić to to, że każdy znajduje się na pewnym poziomie bycia. W tym kontekście musimy wyobrazić sobie pionowy kierunek lub drabinę z góry na dół i mającą wiele szczebli. (...) Ta drabina jest dość odmienna w czasie - od przeszłości, teraźniejszości do przyszłości - którą możemy sobie wyobrazić jako linię poziomą. Aby rozjaśnić co mam na myśli, chciałbym cię zapytać jak wyobrażasz sobie czas (...). Zazwyczaj, mechaniczna  nadzieja, którą ludzie trzymają wiąże się z ideą czasu - że rzeczy przyszłe będą lepsze albo oni sami będą lepsi itp. Ale ta drabina, o której mówimy i która odnosi się do różnych poziomów bycia, nie ma nic wspólnego z czasem w tym sensie. Wyższy poziom bycia leży bezpośrednio ponad nami wszystkimi w tej samej chwili. Nie leży on w przyszłości, lecz w nas samych, teraz. Cała praca nad sobą, która zajmuje się zatrzymywaniem negatywnych emocji, pamiętaniem siebie, nieutożsamianiem się z nieszczęściami i kłopotami, niezważaniem itp. jest związana z pewnym działaniem, które może mieć miejsce wewnątrz nas w tym momencie - jeżeli próbujemy być bardziej świadomi i pamiętamy co próbujemy zrobić w tej pracy. Można powiedzieć, że praca jest o pewnej transformacji w danej chwili poprzez działanie w tej pracy. Na przykład człowiek znajdujący się w głębokiej rozpaczy, jeżeli obserwuje sytuację i stara się pamiętać siebie, albo stara się dostarczyć sobie świadomy szok w danym momencie - taki jak pamiętanie swojego celu - to znaczy, w innych słowach, jeśli stara się "przekształcić siebie", przekształcić swoją mechaniczną reakcję na okoliczności, które otaczają go - może odkryć ku swojemu zdziwieniu, że nagle wszystko się zmieniło, jego nastrój depresji zniknął (...) To przedstawia momentalną zmianę w poziomie bycia. (...)

Nicoll w powyższym fragmencie stwierdza, że zmiana wewnętrzna może odbyć momentalnie poprzez czystą świadomość. Trochę się to kłóci z prawem oktaw, które "działa" w czasie. Zgodnie z tym prawem są pewne chwile, w których mamy szansę uciec z mechanicznego trybu, na przykład własnego nastroju. Jeśli przegapimy te chwile, to wyjście z tego trybu będzie niemożliwe, co najwyżej uda się to poprzez przypadkowy "wstrząs". I tak np. jeżeli dojdzie do głębokiej depresji, to nic człowiekowi nie pomoże. Jedynym ratunkiem jest chemiczny wstrząs - antydepresanty.
Z drugiej jednak strony, powinniśmy raczej zrozumieć przesłanie Autora: ludzie ciągle odkładają zmianę na przyszłe chwile, ponieważ wyobrażają sobie przyszłość jako lepszą od teraźniejszości. Ale zmiana bycia jest niezależna od naszych działań w kolejnych jednostkach czasu (linia rozwoju jest pod kątem 90 stopni w stosunku do linii życia-czasu), a więc nieważne ile poświęcimy czasu np. na medytację - to nas nie zmieni. Ważne jest, ile poświęcimy "siebie" teraz. Jak bardzo potrafimy tu i teraz - natychmiast - poświęcić negatywne nastroje, emocje, samouwielbienie.

niedziela, 3 kwietnia 2016

Wstęp do Komentarzy Nicolla

Maurice Nicoll był psychiatrą, uczniem Gurdżijewa, potem Uspienskiego oraz znajomym Junga. Napisał kilka książek wymienionych w wikipedii, wśród których najbardziej znaną jest Psychological Commentaries on the Teaching of Gurdjieff and Ouspensky. W Polsce książka jest mało znana i chyba nadal nie przetłumaczona na język polski. Jest bardzo długa, razem z indeksem zajmuje niemal 2000 stron, w sumie podzielona na 6 tomów. Fakt - jest rozwlekła, wiele kwestii się niemal bez przerwy powtarza. Ale to co w przypadku zwykłej książki jest wadą, w jej przypadku staje się zaletą. Bo to nie jest zwykła książka - ani do rozrywki, ani do nauki. Opiera się na idei "szkół powtarzania", o których wspomina Uspienski w [1]. Wszyscy wiemy, że żeby czegoś się nauczyć trzeba to powtarzać. Ale do powtarzania można podejść na dwa sposoby. Najprostszy sposób to taki, że zwyczajnie (mechanicznie) powtarzamy ten sam fragment, aż wejdzie do głowy. Drugi - trudniejszy - polega na tym, że powtarzamy dany fragment w różnych kontekstach, w różnych sytuacjach, a także łącząc go z nowym materiałem. Wszelkie formy obrzędów, jak np. chodzenie do kościoła, przeplatają obydwa sposoby ze sobą; w przypadku chrześcijaństwa w pierwotnej wersji miały właśnie na cel powtarzanie nauk Chrystusa.

Z tego powodu książka Nicolla to prawdziwy skarb dla osób pragnących rozwijać się na 4 drodze poprzez szkołę powtarzania. Komentarze stanowią raczej zbiór myśli dla osób już obeznanych z ideami Gurdżijewa i Uspienskiego. (Przed rozpoczęciem czytania Nicolla rekomendowane jest zapoznanie się z [1]. Choć nie jest to niezbędne, pełen obraz idei uzyskamy po przeczytaniu dodatkowo Opowieści belzebuba dla wnuka Gurdżijewa). Problem z książką Nicolla polega na tym, że nie została ona technicznie i redakcyjnie dostosowana do potrzeb takich osób. Łatwo się pogubić w gąszczu kolejnych akapitów, gdy nie zostały one podzielone na podrozdziały. Blog ten w pewien sposób powinien rekompensować ten ubytek, tłumacząc Nicolla na polski. Ze względu na objętość tematu, każdy wpis będzie prawdopodobnie wielokrotnie edytowany, tak aby zachować treść danej części.
Nie będę tłumaczył dokładnie wszystkiego co napisał Nicoll, ale ogólnie zachowany zostanie porządek w jakim Autor podąża. Wszystko co napisane jest grubą czcionką jest cytowane. Nicoll rozpoczyna od długiego listu do Mr Busha 27 marca 1941 r. Pominę pierwszy akapit.

W pierwszej kolejności co należy zrozumieć jest to, że człowiek na ziemi znajduje się w bardzo dziwnej sytuacji. Kiedy pierwszy raz usłyszałem o tej idei człowieka, bardzo to na mnie wpłynęło. Normalnie, oczywiście, wyobrażamy sobie, że człowiek może rosnąć i rozwijać się w tym co nazwałbym naturalnym normalnym sposobem, po prostu przez edukację, przykład itd. Jednak, jeśli spojrzymy na historię, widzimy, że człowiek wcale się nie rozwinął, a zwłaszcza jeśli spojrzymy na dzień dzisiejszy nie możemy się pochwalić tym, że człowiek osiągnął jakikolwiek realny dalszy etap rozwoju. Spójrzmy przez chwilę na okropności, które ludzkość sama na siebie dziś nakłada. Ale ludzie mają skłonność do wyobrażenia, że czas oznacza postęp i że wszystko staje się coraz lepsze w miarę upływu czasu. I w zasadzie ludzie przyjmują oczywiste sprzeczności jako wyjątkowe. (...) Właściwie, dopóki nie będziemy mieć siły umysłu, aby zobaczyć jakie jest zwyczajne życie na planecie, pozostaniemy w wyobrażeniach lub iluzjach, jeżeli wolisz to słowo. Jak wiesz,  w tym systemie pracy, wśród wielu powiedzeń, które mają wielką głębię znaczenia - mając dużo czasu na jego zrozumienie - jest jedno mówiące, że "poziom bycia człowieka przyciąga jego życie". To powiedzenie dotyczy ludzkości jako całości - to znaczy ogólny poziom ludzkości w stosunku do jego bycia przyciąga formę życia, która tego doświadcza. Bezużytecznym jest myśleć, że wojny, potworności i rewolucje są wyjątkiem. (...) Historia się powtarza, ponieważ człowiek pozostaje na tym samym poziomie bycia - mianowicie przyciąga ciągle te same okoliczności, czuje te same rzeczy, mówi te same rzeczy, ma nadzieję na te same rzeczy, wierzy w te same rzeczy. (...) robi te same rzeczy, żałuje tych samych rzeczy (...). Dopóki nie ma zmiany w poziomie bycia, osobista historia człowieka pozostanie taka sama. Wszystko powtarza w swoim życiu: mówi te same rzeczy, robi te same rzeczy, żałuje tych samych rzeczy. I wszystko to należy do głębokiej idei, że poziom bycia przyciąga jego życie.


Źródło:
[1] P. D. Uspienski, Fragmenty Nieznanego Nauczania, 1949