niedziela, 3 września 2017

3 centra jako różne umysły - należy je widzieć i oddzielać

Jedną z najbardziej interesujących idei tego systemu nauczania jest to, że człowiek ma wiele różnych umysłów i że intelekt jest tylko jednym z nich. Weźmy taki oto diagram centrów w człowieku:



Każde z tych centrów jest "umysłem". Każde z nich reprezentuje inny rodzaj umysłu.
Centra mogą być z grubsza porównane do bardzo delikatnych i ekstremalnie skomplikowanych maszyn, każda maszyna będąca przeznaczona do innego celu i użycia. Co więcej, każda maszyna jest złożona z oddzielnych, mniejszych maszyn albo maszyn w maszynach, które potrafią pracować samodzielnie. To znaczy, całe centrum albo cała maszyna potrafi pracować lub tylko jej mała część. Każdy posiada te wysoko złożone i delikatne maszyny, ale nie wiedząc nic o nich, ludzie są podatni na błędne ich użycie. W rzeczywistości uważają oni, że mają tylko jeden umysł i że ten umysł potrafi sobie poradzić ze wszystkim. I ta idea jednego umysłu jest powiązana z iluzją, że człowiek jest jeden - to znaczy w postaci wyobrażenia, że każdy jest jednością, jednostką, ma jedną wolę i jedno stałe "Ja" i posiada pełną świadomość i samopoznanie i moc do czynienia. To jest bardzo dziwne i interesujące, że nikt nie potrafi wystarczająco głęboko tego przemyśleć - bo to prowadzi człowieka do źródła jego wewnętrznej "choroby", że trwa to tak długo zanim ludzie będą w stanie sobie zdać sprawę, że wewnętrznie nie są jednością, ale wielością, że nie mają jednego stałego i realnego "ja", ale setki różnych i całkiem sprzecznych "ja", które przejmują władzę w różnych momentach, że nie mają prawdziwej woli, ale wiele zmiennych konfliktujących się woli, należących do każdego z tych "ja" i tylko rzadko miewają momenty świadomości, ale zazwyczaj są w dziwacznym stanie pomiędzy budzeniem a snem i jako wynik tego wszystkiego nie mają prawdziwej mocy czynienia i dlatego żyją w świecie gdzie wszystko się zdarza i nikt nie może temu zapobiec. Nawet idea, że człowiek ma nie jeden umysł, ale wiele centrów czy umysłów, może być nieprzystępna albo uważana za fantastyczną, tak jak stwierdzenie, że ludzie nie są świadomi.
(...)
Musisz zrozumieć, że to nie jest fantastyczna koncepcja albo najwyżej teoretyczna koncepcja. To jest fakt i to fakt największej wagi dla każdego kto chce używać swojego życia dobrze, aby się nie zamazało, nie zdeformowało, nie traciło znaczenia. Z tego powodu pierwszą rzeczą jaką powinieneś zrobić w odniesieniu do praktycznej pracy nad sobą jest obserwować, które centrum lub centra pracują w danym momencie. To znaczy, powinieneś praktykować samo-obserwację, która jest jedyną drogą do samo-przemiany, przede wszystkim w relacji do obserwacji różnych centrów w tobie. Ale nawet to jest bardzo trudne i ludzie, nawet po długim okresie, nie widzą dla siebie, że te centra w nich istnieją. Albo próbują obserwować je na moment i myślą, że to wystarczy. Są 3 różni ludzie w każdym: Intelektualny Człowiek, Emocjonalny Człowiek i Instynktowno-Ruchliwy Człowiek, nawiązując do 3 centrów czy umysłów. To znaczy człowiek myśli jedną rzecz, czuje drugą i robi lub odczuwa zmysłami trzecią. Przypuśćmy, że starasz się trzymać celu i masz kłopot by utrzymać ten cel jasnym dla siebie. Teraz załóżmy, że stajesz się smutny przez coś: co się dzieje, patrząc na sprawę tylko z punktu widzenia różnych centrów? Jeśli stałeś się smutny, to znaczy, że emocjonalne centrum stało się negatywne. Czujesz się wściekły, zły, zawiedziony. Czy jeśli skupisz się na emocjonalnym centrum, będziesz w stanie utrzymać swój cel? Jasne, że nie. Ale jeśli będziesz miał wgląd w intelektualne centrum i pomyślisz o swoim celu, co zrobiłeś, by go osiągnąć, wtedy możesz nadal utrzymać swój cel. Dlaczego? Ponieważ używasz właściwego centrum na tę okazję. Nie używasz złego centrum, po prostu: gdy emocjonalne centrum jest negatywne, to zawsze jest złym centrum do używania.*


* W nauce psychologii wszystkie stany emocjonalne traktuje się obiektywnie na tym samym poziomie - nie ma gorszych albo lepszych emocji. Jedynie wyjaśnia się, dlaczego dochodzi do takiego a nie innego stanu i jakie to rodzi konsekwencje. Wiadomo np. że strach nie jest przyjemnym uczuciem, ale na pewno nie jest negatywnym, bo ma na celu ostrzegać nas przed niebezpieczeństwem. Natomiast we "Fragmentach" Uspienskiego emocje są wyraźnie dzielone na dwa rodzaje: pozytywne i negatywne. Czytając Uspienskiego, próbowałem znaleźć jasną odpowiedź, dlaczego negatywne centrum emocjonalne, które nazywa się tam negatywnymi emocjami, jest zawsze bez wyjątku złe dla człowieka-maszyny. Niestety nie znalazłem odpowiedzi; były podane jedynie pewne aluzje nawiązujące do hipnozy, którą wywołuje sama Natura.  Ale to nie jest pełna odpowiedź. Znalazłem jednak swoją. Każde centrum należy traktować jak pewien rodzaj umysłu. Zastanówmy się przez chwilę nad centrum intelektualnym. Człowiek coś sobie wyobraża, ma jakąś wizję i myśli, że jest tak a tak, albo że trzeba coś zrobić w taki a nie inny sposób. Czasami popełnia błąd w obliczeniach, gdy czegoś nie zauważy. Innym razem przychodzi szybka myśl, samoistny błysk - to znaczy nasz umysł używa tzw. heurystyk, czyli uproszczonych reguł wnioskowania. Zostało udowodnione, że stosowanie heurystyk często prowadzi do błędów poznawczych. Stosujemy heurystyki dlatego, że są szybkie i opierają się na pamięci i intuicji, nie wymagają znacznego zaangażowania umysłu. Przykładem jest heurystyka dostępności (zob. Heurystyki - wikipedia) − uproszczona metoda wnioskowania polegająca na przypisywaniu większego prawdopodobieństwa zdarzeniom, które łatwiej przywołać do świadomości i są bardziej nacechowane emocjonalnie (np. zdarzył się przed chwilą wypadek samochodowy, to myślimy, że za chwilę znowu się może zdarzyć, więc jedziemy ostrożniej).

A więc człowiek popełnia błędy myślowe. A teraz dokonajmy analogii na centrum emocjonalne. Tutaj również może dojść do błędów. Negatywne emocje stanowią podobny błąd co błąd logiczny. Weźmy wyżej wspomniany strach - to nie jest negatywna emocja, bo ma pozytywny cel. Ale strach może stać się patologiczny i zamienić się w lęk albo panikę. Wtedy staje się negatywny, bo działa nieprawidłowo uniemożliwiając normalne funkcjonowanie w życiu. Dlatego wcześniej Nicoll pisał, że negatywnych emocji należy unikać tak jak błota. Bo lepiej unikać błędów niż je ciągle popełniać.

niedziela, 16 lipca 2017

Życie jako praca

Kilka lat temu rozmawiałem z panem O. o celu.* Rozmowa dotyczyła możliwości reinkarnacji. Jest taka możliwość i jeśli nic nie zmieni się w naszej esencji - to znaczy w naszej najgłębszej i najbardziej rzeczywistej części - wtedy ponowne życie, jeśli się zdarzy, będzie identyczne co życie, które przeminęło. Człowiek przeżywa to samo i być może powtarza się to w kółko, ale nie ma pamięci o tym. (...) 
Pan O. spytał mnie o mój cel w związku z tą możliwością reinkarnacji i odpowiedziałem: "Myśląc o swoim życiu tak daleko jak pamiętam, widzę, że bardzo mało obejmowałem. Żyłem jak we śnie. To miało bardzo mało sensu i właściwie wszystkie lata są zamazane w moim umyśle. Chciałbym mieć moc czucia sensu we wszystkich doświadczeniach, które miałem, jeśli miałbym powtórzyć życie." (...)

Jeśli człowiek zaczyna brać życie jako Pracę, wtedy cały jego stosunek do istnienia zaczyna się zmieniać, ponieważ sens życia zmienia się dla niego. Widzi życie w innym świetle, nie jako koniec, ale jako środek, który umożliwia mu nieidentyfikowanie się z życiem i jego zdarzeniami, jak wcześniej to robił. Niekoniecznie oczekuje, że życie zabierze go gdziekolwiek, ale wie, że jeśli bierze życie w świetle Pracy, wtedy staje się ono jego nauczycielem. (...) Cokolwiek się zdarzy, polega na Pracy (...). Praca nie jest trzecią siłą dla nas. Życie jest.** 
Jeśli człowiek bierze życie jako Pracę, wszystko zaczyna mieć nowy sens. Jako rezultat nowego sensu, nowe części centrów są dotykane i nowe połączenia tworzone wewnętrznie oraz nowe interpretacje są możliwe. To znaczy człowiek staje się bardziej wolny, nie tak mechaniczny. Ta zmiana zależy od tego jak czuje te idee i jak wartościuje Pracę. 


* Pan O. to oczywiście Ounspensky, czyli Uspienski.
** Chodzi tu o prawo trzech sił, o którym mowa we "Fragmentach" Uspienskiego. Będzie jeszcze wiele razy o tym mowa.

niedziela, 11 czerwca 2017

Czy podniesiesz deskę, na której stoisz?

Była już mowa o konieczności niebrania wszystkiego za "Ja". Słyszeliście już wcześniej, że "dopóki człowiek nie podzieli się na dwa, nie może przesunąć się z miejsca gdzie jest". To powiedzenie, często używane w pracy, odnosi się do początku procesu tego co jest nazywane "wewnętrzną separacją". Człowiek musi podzielić siebie na dwa. Ale dalsze etapy wewnętrznego podziału są bardziej złożone. 
Podam przykład. Ktoś mi ostatnio powiedział, że zaczął po raz pierwszy pojmować co samoobserwacja i separacja znaczą. Powiedział: "Zawsze brałem negatywne emocje jako nieprzyjemną część siebie. Zdałem sobie sprawę z mojego błędu." Samoobserwacja pokaże nam nasze negatywne stany. Ale jakaś dalsza reguła jest potrzebna niż ledwo obserwacja i jest to wewnętrzny podział. I nikt nie może się podzielić z czegokolwiek co obserwuje w sobie, jeżeli uznaje, że to co obserwuje, to on sam, wtedy nieuniknione, że uczucie "Ja" przejdzie w to co obserwuje w sobie, a to uczucie "Ja" zwiększy siłę i moc tego co obserwuje. Trzeba się nauczyć mówić we właściwy sposób - "to nie ja". Teraz, jeśli bierze swoje negatywne emocje jako nieprzyjemną część siebie, nie będzie w stanie oddzielić ich od siebie. Czy widzicie dlaczego? Nie będzie w stanie oddzielić siebie od nich, bo bierze je jako siebie i w ten sposób daje im ważność do "Ja". (...) Gdziekolwiek coś się dzieje, wszystko realnie jest w nas, praktycznie mówiąc, jest "tym" - to znaczy samonapędzającą się maszyną. Zamiast mówić "Ja myślę", powinniśmy zdać sobie sprawę, że bliżej prawdy byłoby powiedzieć: "To myśli". I zamiast mówić "Ja czuję", bliżej znaczenia byłoby powiedzieć "To czuje".
(...)
Można uniknąć negatywnych myśli i emocji jeśli nie bierze się ich za siebie - jako "Ja". Ale jeśli bierzemy je za "Ja", łączymy się z nimi  - to znaczy identyfikujemy się z nimi  - i wtedy nie można ich uniknąć. Są wewnętrzne stany - stany w nas wszystkich - których musimy uniknąć tak jak unikamy wchodzenia w błoto w zewnętrznym widzialnym świecie. Nie możemy ich słuchać, nie możemy iść z nimi, nie możemy dotykać ich ani pozwalać by nas dotknęły. To jest wewnętrzna separacja. Ale nie możecie ćwiczyć wewnętrznej separacji, jeśli przypisujecie wszystko co ma miejsce w waszym wewnętrznym życiu do siebie. Byłem często zdumiony przez ludzi pytających mnie o odniesienie do ich myślenia o chorobach i martwienia się nimi. Na przykład ludzie, którzy są dumni z siebie, że posiadają tzw. "czysty umysł" często odkrywają, że stają się ofiarą nieprzyzwoitych myśli i obrazów. To jest dokładnie to co się dzieje, gdy osoba podlega myśleniu, że wszystko co jest w nim albo w niej to jest "Ja". (...)

W dowolnym momencie dziwne myśli i obrazy mogą do nas dotrzeć. Jeśli powiemy "Ja" do nich, jeśli myślimy, że je wymyśliliśmy, mają one moc nad nami. I gdy staramy się je wyeliminować, staje się to nie możliwe. Dlaczego? Powtórzę jedną z moich własnych ilustracji tej sytuacji. Załóżmy, że stoisz na desce i starasz się ją podnieść, zmagając się tak mocno jak tylko można. Czy uda ci się? Nie, dlatego że starasz się podnieść siebie, a jest to niemożliwe. 

To wymaga znacznej reorientacji całej koncepcji siebie do bycia zdolnym zrozumieć co to znaczy. Tak wiele zderzaków, form dumy i głupich sposobów myślenia zabezpiecza nas od widzenia jaka prawdziwa jest sytuacja. Wyobrażamy sobie, że mamy kontrolę nad sobą. Wyobrażamy sobie, że mamy świadomość i że zawsze wiemy co myślimy, mówimy i robimy. Wyobrażamy sobie, że jesteśmy jednością i że mamy jedno permanentne "Ja" i wolę oraz wiele innych pobocznych rzeczy. To wszystko stoi na naszej drodze i zanim będziemy mogli ćwiczyć wewnętrzną separację, zupełnie nowe czucie siebie jest konieczne.