czwartek, 7 kwietnia 2016

Esencja i osobowość

Jak było powiedziane, człowiek urodził się jako esencja i ona wyłania prawdziwą jego część, z której może naprawdę rosnąć i rozwijać się. Ale ta część w nim może rosnąć tylko w bardzo małym stopniu. Nie ma ona siły do dalszego rozwoju sama przez się, powiedzmy, po trzecim, czwartym lub piątym roku życia. Nazwijmy to pierwszym stopniem człowieka. To znaczy, pierwszy stopień człowieka jest czystą esencją, która samoistnie zdolna jest osiągnąć pewien rozwój, ale bardzo szybko osiąga taki punkt, po którym nie może się już rozwijać. (...) Aby teraz kontynuować wzrost, coś musi się zadziać. Coś musi się uformować wokół esencji i to coś nazywane jest osobowością. Esencja musi zostać otoczona przez coś obcego dla niej, nabytego przez życie, co dociera poprzez zmysły. Małe dziecko musi przestać być sobą i stać się czymś innym. Jak już ci mówiłem, centrum magnetyczne zaczyna przechodzić od esencji do osobowości, która uczy się nowych rzeczy, naśladuje nowe rzeczy itd. Utworzenie się osobowości wokół esencji (...) może być nazwane drugim stopniem człowieka. Ale spróbujmy jasno zrozumieć co to znaczy. Przyszły rozwój esencji zależy od ukształtowania osobowości wokół niej. Jeżeli utworzy się bardzo słaba osobowość, wtedy jest niewiele do pomocy w dalszym wzroście esencji, o którym będziemy mówić kiedy dojdziemy do trzeciego stopnia. Na drugim stopniu osobowość zajmuje miejsce i, jak było powiedziane, im bogatsza osobowość, tym lepiej. (...) Utworzenie osobowości jest całkiem wystarczające dla celów w życiu. Człowiek znajduje się w dobrej sytuacji, będąc zdolnym do radzenia sobie w życiu dzięki ukształtowaniu bogatej osobowości. I jeśli jest usatysfakcjonowany we wszystkich celach, to jest to dla niego właściwe. Ale ta praca, to nauczanie, jest o dalszym poziomie człowieka i ten poziom nazwiemy trzecim stopniem.
Musisz zrozumieć, że ta praca nie jest naprawdę o życiu; (...) człowiek może zacząć próbować ją zupełnie niezależnie od tego czy jest znakomitym politykiem, popularnym naukowcem czy szanowanym piekarzem. Ta praca rozpoczyna się od człowieka jako "dobrego gospodarza" - mianowicie od człowieka, który rozwinął osobowość i potrafi radzić sobie w życiu we właściwy sobie sposób, wystarczająco rozsądny. (...) Trzeci stopień jest w całości związany z możliwym dalszym rozwojem esencji i to jest powodem tego, dlaczego występuje tak dużo pozornych paradoksalnych albo co najmniej dziwnych rzeczy mówionych w Ewangelii - takie jak Kazanie na Górze. One wszystkie mają pozwolić esencji rosnąć kosztem osobowości i jest to jedyny sposób, dzięki któremu esencja, która jest zbyt słaba aby sama z siebie rosnąć, mogła kontynuować rozwój. Powiedzmy, że osobowość w kimś jest bardzo mocno rozwinięta. Jest to bogaty człowiek, w sensie Ewangelii. Wie o wszystkim, jest ważną osobą itp. Co jest biednego w nim? To co jest biedne w nim, to jego esencja. To nie jest jeszcze prawdziwy człowiek. To co robi, to nabywa zasługi, albo ze strachu  przed utratą honoru czy reputacji itp, ale nic nie czyni sam z siebie, nie z kochania tego co robi, pomijając nagrodę, autorytet, pozycję, popularność albo jakikolwiek inny zysk w oczach świata. Powiedzmy, że człowiek czuje się jak Syn Marnotrawny - nie je nic poza łuskami. Mam na myśli po prostu to, że może się czuć pustym wewnątrz pomimo całego swojego bogactwa. Ma najlepszy dom albo klejnoty, ma dobrze znane nazwisko, ma w pewnym sensie lepiej niż każdy inny, a jednak czuje się pusty. Teraz osiągnął stan, w którym jego esencja - jego prawdziwa część - może rosnąć i tym samym zastąpić uczucie pustki uczuciem rozumienia. Ale aby wywołać ten dalszy rozwój, musi zacząć poświęcać swoją osobowość i w pewnym sensie iść w kierunku przeciwnym do tego, w którym dotąd dotarł. Innymi słowy, musi w nim nastąpić rodzaj odwrócenia, co jest dobrze naświetlone w przypowieści o Synu Marnotrawnym, i dopóki nie zrozumiemy, że trzeci stopień jest możliwy i prowadzi do rzeczywistego rozwoju człowieka nigdy nie zrozumiemy o czym mówi Ewangelia lub o czym mówi ten system.


Ten fragment jest wyjątkowo trudny, szczególnie dla osób, które nie czytały "Fragmentów" Uspienskiego. Co więcej, u Uspienskiego zależność esencja-osobowość i rozwój człowieka, nie została tak dokładnie przedstawiona, przez co nie można było łatwo tego aspektu połączyć z pozostałą częścią systemu.
To co dla dla mnie jest tu najtrudniejsze lub sprzeczne z tym co przeczytałem u Uspienskiego, to stwierdzenie, że  "ta praca, to nauczanie, jest o dalszym poziomie człowieka" usatysfakcjonowanego w życiu i już nie dotyczy tego życia. Wydawało mi się, że wg Gurdżijewa ta praca jest tylko dla tych, którzy radzą sobie w życiu, ale nie są z niego zadowoleni albo dla tych, którzy chcieliby właśnie lepiej sobie radzić w życiu. Wprawdzie Gurdżijew również rozdziela "drogę" od "życia", co, mówiąc dokładniej, oznacza "życie dla rozwoju wewnętrznego" i "życie codzienne". Tyle że właśnie system Gurdżijewa opiera się na łączeniu tych dwóch elementów. Nicoll w rzeczywistości także je łączy, bo esencja i osobowość muszą współistnieć, aby doszło do dalszego rozwoju. Tyle że mamy tutaj dwa poziomy nowego rozwoju: oparty tylko na osobowości i oparty zarówno na esencji jak i osobowości. Jeżeli więc Nicoll stwierdza, że "ludzie usatysfakcjonowani" muszą iść dalej, to widocznie ma on na myśli usatysfakcjonowanie samej ich osobowości. Można powiedzieć, że bogactwo osobowości zrównuje z poziomem jej satysfakcji. Następnie podaje przykład, że człowiek pomimo tego bogactwa może czuć się pusty (brakuje esencji). Zabrakło Nicollowi zdania, że człowiek usatysfakcjonowany nie musi czuć się spełniony. Tak naprawdę, to nie wiem czy nie jest to po prostu gra słów (satysfakcja / spełnienie), bo jeżeli komuś czegoś brakuje, to trudno powiedzieć, żeby był w pełni zadowolony.
Jak się głębiej zastanowić, to chodzi po prostu o rozmytą granicę pomiędzy esencją a osobowością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz